Pogląd, że domeny bez v,y,x,q są lepsze opiera się na tym, że bardzo mało polskich słów zaczyna się od tych liter. I rzeczywiście być może warto by go zweryfikować. Założono, że największe prawdopodobieństwo sprzedaży jest wtedy, kiedy taka trzyliterówka jest akronimem nazwy jakiegoś polskiego przedsiębiorstwa, ale tak nie zdarza się często. Nie doceniono natomiast sytuacji kiedy domena może być akronimem zagranicznego przedsiębiorstwa czy produktu wchodzącego na polski rynek i tu może się okazać, że np. literka v (np. ze względu na popularność słowa virtual) jest znacznie lepsza od innej randomowej, która została uznana za tą "pożądaną". Pod uwagę trzeba wziąć też różnicę kwot jaką jest w stanie zapłacić podmiot działający na komiaczu, .de, .nl itd. chcący dokupić .pl, a możliwościami większości polskich firm (chociaż nawet polski xtb nazwał się tak, a nie inaczej).
Tak, że może rozsądniej byłoby zastanowić się, które litery są pożądane głównie w angielskim, a szczególnie v i x nie wypadają w tym zestawieniu najgorzej.