Jump to content

xpert17

Użytkownik
  • Content Count

    244
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    11

Everything posted by xpert17

  1. Tylko upewnij się może najpierw, czy na pewno proponują Ci Twoją własną domenę, czy może literówkę :-)
  2. na jakiś portal o brukarstwie :-)
  3. Nie ma to najmniejszego wpływu na Google.
  4. Żaden przepis nie zakazuje przekierowywać domeny, tak samo jak żaden nie zakazuje np. machania nożem. Wszystko zależy od tego w jakim celu to robisz. Ale generalnie jeśli to robisz bez celu ("żeby się ruch nie marnował") i nie podejmujesz w związku z tym innych działań (np. nie sugerujesz, że masz jakiś związek z docelowym serwisem) to nie powinno to być naruszeniem żadnego przepisu ani ustawy o prawach autorskich ani ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
  5. Co rozumiesz przez "przekierowanie"? Redirect permanent czy <IFRAME>? To drugie można uznać za przejaw nieuczciwej konkurencji.
  6. To są dwie całkowicie różne domeny, więc Twoje pytanie czemu jedna działa tak, a druga siak - nie ma sensu.
  7. Może i byłaby to prawda, ale jak na razie mamy jeden przykład - Wielkiej Brytanii i domeny top-level .uk - który zresztą nie jest adekwatny do sytuacji z domenami IDN. Przy otwieraniu innych domen (np. eu albo nTLD) sunrise period dotyczył właścicieli ZNAKÓW TOWAROWYCH, a nie właścicieli _podobnych_ domen. Gdy wprowadzano IDN dla domen .com nie było żadnych restrykcji - przynajmniej ja nic nie widzę na ten temat.
  8. Zupełnie bez sensu marnowałoby się wtedy mnóstwo dobrych, atrakcyjnych domen. Nie zarejestrujesz domeny półka.pl bo ktoś inny ma już polka.pl? To po w ogóle te domeny? Przeczysz sam sobie, bo z jednej strony chciałbyś, żeby te domeny nie były niszowe, a z drugiej strony od razu wyznaczasz im rolę wyłącznie uzupełnienia dla nIDN. To w ogóle NASK mógłby nie sprzedawać takich domen, a tylko ustawiliby w DNSie automat, który każdy ciąg znaków IDN od razu rozwiązuje na ciąg znaków nIDN - i już. Firmy, które prowadzą działalność na domenie nIDN, a pod które ktoś chciałby się podszyć korzystając z IDN, mają naprawdę dużo prawnych możliwości zabezpieczenia swoich praw - od urzędu patentowego począwszy, poprzez ustawę o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, aż po Sąd Polubowny ds. Domen Internetowych. Oczywiście, teoretycznie można było przy wprowadzaniu IDNów zrobić jakiś 30-dniowy sunrise period, ale nie zrobiono tego i już przepadło. Wielkich skandali z tym związanych sobie nie przypominam poza swistak/świstak. Ten wątek przypomniał mi, że miałem kiedyś całkiem fajny komplet domena IDN + domena nIDN. Znalazł się klient bardzo napalony na tę IDN, oczywiście sprzedałem mu obie domeny (nIDN i IDN), ale ponieważ klient upierał się na prowadzeniu serwisu wyłącznie na IDN, adres nIDN tylko przekierowywał na IDN. Teraz coś mnie tknęło i sprawdziłem - oczywiście nIDN dawno temu spadła, bo klient widocznie tak bardzo jej nie chciał, że jej nie przedłużył. Tak więc właśnie zarejestrowałem ją z palca. Tyle korzyści przynajmniej.
  9. Przykład - firma ma domenę jezykoweprzedszkole.pl. Tylko ona jest więc upoważniona do dorejestrowania domeny językoweprzedszkole.pl. Super. Tylko czemu to już na zawsze blokuje komuś innemu możliwość zarejestrowania domeny jeżykoweprzedszkole.pl ?
  10. Czy analogicznie prawo do rejestracji domeny np. slowo-slowo.pl powinien mieć w pierwszej kolejności abonent slowoslowo.pl?
  11. kto wtedy miałby prawo do IDN-ów pisanych cyrylicą albo w alfabecie hebrajskim?
  12. Polecam przeczytać sam początek ustawy o ochronie danych osobowych (art. 2, art. 3, art. 3a) przed bezsensownym powoływaniem się na nią.
  13. A można tak prosić konkretnie o wskazanie miejsca w ustawie o ochronie danych osobowych, które dotyczy tej sytuacji. Z góry dziękuję.
  14. Ale przed 7 listopada czy po? Bo jak przed to można liczyć na roszczenie o zaniechanie.
  15. Jeśli chodzi o moje pytanie, to nie, nie chodzi w ogóle o nazwę firmy i nie chodzi też o kraj DE. Chodzi o znak towarowy, powiedzmy "Myj zęby trzy razy dziennie" (przykład wymyślony). Ja mam taki znak (słowny) czekający w Polsce na rejestrację w UPRP oraz domeny: myjzębytrzyrazydziennie.pl oraz brushyourteeththreetimesaday.eu. Mniej więcej rok po tym jak obie te domeny zarejestrowałem i ponad miesiąc po tym jak zgłosiłem polski znak do UPRP, firma brytyjska zarejestrowała sobie znak "Brush your teeth three times a day" (tylko na rynek GB) oraz domenę brushyourteeththreetimesaday.co.uk. Ja działań w GB nie prowadzę i nie zamierzam, ale strona z angielskim tytułem jest wygodna bo mogę mieć wtedy jedną stronę w kilku językach i promować ją w kilku krajach (nie w GB, nie w DE), zresztą i tak wiadomo że wersję angielską strony trzeba mieć (zresztą łatwiej tak niż tłumaczyć wszystko np. na węgierski, rumuński i bułgarski). Z góry dzięki za sugestie: czy są podstawy, żeby firma brytyjska chciała mi kiedyś odebrać domenę .eu, czy raczej nie ma.
  16. Masz rację, dlatego właśnie postanowiłem wstępnie spytać na forum - kogoś, kto ma trochę pojęcie. Jak będzie wyglądało, że sprawa jest skomplikowana, to sobie wezmę prawnika / rzecznika patentowego / whatever - albo po prostu, na wszelki wypadek nie będę używał tej domeny .eu (chociaż jest dla mnie najwygodniejsza).
  17. Oczywiście, ale pytam po prostu jak szacujecie możliwość. W sumie jak to tak napisałem i potem przeczytałem, to tak na logikę mi wyszło, że skoro oni mają TM na rynek GB, a mnie tam w ogóle nie ma i nie będzie (moja strona ma wersję ang., ale ewidentnie nie jest skierowana do odbiorców w GB), to nie mają nawet co zaczynać. Gorzej chyba, jak zarejestrują znak na całą EU?
  18. Główna działalność (dotycząca tej domeny) jest w PL i nie warto moim zdaniem wyskakiwać z tysiąca euro nie mając pewności czy to się przyda. Tym bardziej, że którą nazwę mam rejestrować w EUIPO? Polską? Angielską nazwą właściwie się nie posługuję na co dzień, to już większy sens miałoby rejestrowanie tłumaczenia na poszczególne języki w tych kilku konkretnych krajach, które mnie interesują (żaden nie jest anglojęzyczny). Na ten moment mnie głównie zajmuje kwestia czy warto w ogóle inwestować w promocję tej domeny .eu (z angielską nazwą), czy też przyjdzie mi kiedyś pismo z nagłówkiem jakiejś brytyjskiej kancelarii, żebym ją oddawał.
  19. Widzę, że kilka osób się zna, to może i ja zapytam o coś. Zarejestrowałem dwie domeny, domena .pl jest nazwą czegoś w języku polskim, a domena .eu jest nazwą tego samego w języku angielskim. Mniej więcej rok po zarejestrowaniu tych domen zgłosiłem w UPRP tę polską nazwę jako znak towarowy. Od momentu zgłoszenia do w ogóle opublikowania faktu zgłoszenia to w polskim urzędzie mijają 3 miesiące, więc okazało się, że w międzyczasie firma brytyjska zarejestrowała znak towarowy - tę nazwę w języku angielskim - na rynek GB. Ta firma ma też domenę .uk z tą nazwą (angielską). Co ważne, zgłosiła to do brytyjskiego urzędu (UKIPO) ponad miesiąc _później_ niż ja zgłosiłem polską nazwę do polskiego (UPRP). Tyle tylko, że oni już po 2 miesiącach od zgłoszenia mieli swój znak zarejestrowany, a ja w tym czasie dopiero miałem zgłoszenie opublikowane w biuletynie UPRP, a na ostateczną rejestrację to nadal czekam. Żadnych działań na rynku GB nie prowadzę w związku z tą nazwą, natomiast w paru innych krajach UE tak (i po to była mi potrzebna domena .eu). Czy powołując się na swój brytyjski znak towarowy i fakt posiadania domeny .uk ta firma mogłaby chcieć odebrać mi domenę .eu?
  20. Ani te wymienione przez Ciebie, ani żadne inne serwisy nie mają żadnej specjalnej umowy z NASK i jedyne co mogą zrobić, to próbować zarejestrować domenę dokładnie na tych samych zasadach, co każdy z kilkuset partnerów z listy http://www.dns.pl/porozumienie/partner.html
  21. Nie zostały zarejestrowane "co do sekundy". Godzina 12:00:00 jest widoczna we WHOIS dla domen rejestrowanych bezpośrednio w NASK w czasach zanim NASK zaczął rejestrować za pośrednictwem partnerów.
  22. Gratuluję skojarzeń. Banan -> penis -> homoseksualiści. Co na to Freud?
  23. ZUS od jakichś dwóch lat kontroluje firmy, które zawierały dużo umów o dzieło. ZUS kwestionuje, że to dzieło wcale nie było dziełem, tylko zleceniem i w związku z tym zleceniobiorca powinien być zgłoszony do ubezpieczenia, a zleceniodawca powinien odprowadzić składki. Jako wykonawca tego dzieła (czy raczej, jak twierdzi ZUS, zleceniobiorca tego zlecenia) nie masz specjalnie czym się przejmować, obowiązek dopłacenia zaległych składek będzie leżał po stronie zamawiającego (zleceniodawcy). Otrzymasz korektę PITu itp. ZUS będzie dopytywał o co dokładnie chodziło w umowie, jak była wykonywana praca, gdzie, czy powstało jakieś dzieło, czy miało twórczy charakter itp. itd. O ile tylko nie podpisywałeś dokumentów poświadczających nieprawdę, mów po prostu jak było i nie martw się.
×