Jump to content
domainersclub

Cybersquatting - nadużycie czy uczciwe zarabianie na dobrym pomyśle?

Czym jest cybersquatting?  

127 members have voted

  1. 1. Czym w/g Ciebie jest cybersquatting?

    • Uczciwym zarabianiem na pomyśle i pierwszeństwie
      46
    • Nadużyciem i złamaniem prawa
      24
    • Trudno orzec, to zależy od konkretnego przypadku
      57


Recommended Posts

Ponieważ interesuję się prawem, zwłaszcza tym strukturalnym i konstytucyjnym, a nawet moralnym, więc mając do czynienia z rynkiem domen, zacząłem zastanawiać się czy cybersquatting jest tak niemoralny jak chcą tego media i duże koncerny, czy też jest to normalna kapitalistyczna działalnosć polegająca na zarabianiu na nowych pomysłach. W końcu skoro jakaś firma nie zabezpieczyła sobie swoich nazw domen, to znaczy, że nie orientowała się, że adres internetowy jest ciekawym sposobem na marketing i reklamę. Ale są ludzie (zwłaszcza młodzi), którzy mają dobre pomysły i dlaczego ma się dziać tak, że nie mogą oni zarobić? Czy wykupienie numeru telefonu, który można ułożyć w literki typu 0600-ADI-DAS, również jest nadużyciem?

 

Rejestracja domeny przypomina rejestrację znaku towarowego. A jeśli jakaś firma patentuje lub chroni nazwę typu "Górska Dolina" to czy tym samym taka firma nie dokonuje squattingu na nazwie, która składa się z prostych słów występujących w codziennym słowniku? No ale takiej firmie wolno bo płaci wiele tysięcy PLN do kasy Urz. Pat.

A zwykły młodzian, który zarejestruje domenę gorskadolina.pl za te powiedzmy 100 zł, nagle okazuje się przestępcą, któremu odbiera się "skradzioną" nazwę. A może właściciela praw do znaku towarowego również nazwać złodziejem? Może też ukradł kawałek rzeczywistości, która należała wcześniej do wszystkich ludzi?

 

Urzędy i sądy chronią dziś silniejszych, a więc tych których stać na obsługę prawną. Znikło poczucie sprawiedliwości, mamy dziś do czynienia już tylko z machiną, która stawia na poprawną politycznie walkę ze słabymi i niezorganizowanymi cybersquatterami, których oczernia się publicznie.

Jeśli nawet cybersquatter zarabia na cudzej marce, to powinien on się co najwyżej podzielić swym zyskiem z właścicielem praw do znaku. A przy odsprzedaży domeny, powinien część osiągniętego zysku oddać temu właścicielowi marki. Ale tylko część, bowiem oprócz marki, jego domena zawierała coś jeszcze ważnego: pomysł i pierwszeństwo w jego realizacji.

Jeśli ten pomysł jest ignorowany, to może od razu znieść całe prawo o patentach i majątkowych prawach autorskich, jak proponuje antypatentowy manifest: http://www.logityka.pl/index.php?option=co...13&Itemid=2

 

Ponieważ nie chcę się tu dłużej rozpisywać, zapraszam do dyskusji. Zanim jednak zaczniecie się oburzać, przeczytajcie również pełny tekst z przykładami, dlaczego cybersquatting to nie jest nic złego, pełny manifest znajdziecie tutaj: http://www.domainers.org.pl

 

Pamiętajcie, że dyskutujemy tu o cybersquattingu a nie o tym, że ktoś wykorzystuje jakiś adres strony by oszukiwać internautów. Bo oszukiwać można nawet na swojej własnej stronie typu rtasdf123.com.pl, a my tutaj powinniśmy ustalić czy w świetle ogólnego prawa człowieka, w kapitalizmie, cybersquatting (polegający na wykupieniu adresu zawierającego słowo będące cudzym znakiem towarowym w celu odsprzedaży) jest czy nie jest czynem naruszającym to prawo. Proponuję wyłączyć emocje, bo wiele osób denerwuje się, gdy pomyśli, że ktoś podkupi domenę z nazwą jego firmy lub z jego nazwiskiem - ale to jest zawsze możliwe w świetle prawa, wystarczy tylko zarejestrować znak towarowy z taką nazwą, procedura jest nieco trudniejsza i droższa niż przy rejestracji domeny, ale także możliwa. Tak więc jeśli jest tu posiadacz firmy np. MultiCyferka, to jeśli nie zastrzegł tej nazwy oraz nie zakupił sobie domeny, to równie łatwo będzie zarejestrować domenę multicyferka.pl jak i zastrzec znak towarowy "MultiCyferka" :D

Przy czym pierwsze będzie nosić nazwę cybersquattingu a drugie będzie zgodnym z prawem działaniem :lol:

Edited by domainersclub

Share this post


Link to post
Share on other sites

idź się wyśpij porządnie i najpierw zorientuj się w temacie, zanim zaczniesz wypisywać dalsze bzdury!

 

A jeśli jakaś firma patentuje lub chroni nazwę typu "Górska Dolina" to ....

 

po raz sto pięćdziesiąty: NAZW SIĘ NIE PATENTUJE! - odsyłam do Wiki, bo po prostu ręce opadają, kiedy widze, jak ludzie mylą te dwa pojęcia:

 

PATENT - http://pl.wikipedia.org/wiki/Patent

 

ZNAK TOWAROWY - http://pl.wikipedia.org/wiki/Znak_towarowy

 

Ponieważ interesuję się prawem, zwłaszcza tym strukturalnym i konstytucyjnym, a nawet moralnym, więc mając do czynienia z rynkiem domen, zacząłem zastanawiać się czy cybersquatting jest tak niemoralny jak chcą tego media i duże koncerny, czy też jest to normalna kapitalistyczna działalnosć polegająca na zarabianiu na nowych pomysłach. W końcu skoro jakaś firma nie zabezpieczyła sobie swoich nazw domen, to znaczy, że nie orientowała się, że adres internetowy jest ciekawym sposobem na marketing i reklamę. Ale są ludzie (zwłaszcza młodzi), którzy mają dobre pomysły i dlaczego ma się dziać tak, że nie mogą oni zarobić? Czy wykupienie numeru telefonu, który można ułożyć w literki typu 0600-ADI-DAS, również jest nadużyciem?

 

Załóżmy, że masz super sklep na ulicy Szczęśliwej 50 w Nibylandii, nad sklepem piekny szyld: czarną czcionką na pomarańczowym tle wysmarowane "MOJA FIRMA" (i dodatkowo zarejestrowany znak towarowy) a ja sobie wynajme lokal obok, o, tak po sąsiedzku i będę handlował tym samym, zrobię sobie fajny szyld. Co powiesz na czarną czcionkę, nieco słabszy (a może taki sam) odcień jaskrawego pomaranczowego jak twój z napisem MOJA FlRMA?

 

(jeśli jeszcze nie zauważyłeś w miejsce literki I 9duże i) wstawiłem małą L. Super, będziesz się cieszył prawdopodobnie, bo klient z daleka nie odróżni twojego szyldu od oryginału. Non dobra, sklep obok, to extremum, ale np na sąsiedniej ulicy? Na pewno bedziesz uradowany, że jestem "młodym człowiekiem, który ma dobry pomysł na biznes i dlaczego bym miał nie zarobić"

 

A zwykły młodzian, który zarejestruje domenę gorskadolina.pl za te powiedzmy 100 zł, nagle okazuje się przestępcą, któremu odbiera się "skradzioną" nazwę. A może właściciela praw do znaku towarowego również nazwać złodziejem? Może też ukradł kawałek rzeczywistości, która należała wcześniej do wszystkich ludzi?

 

Widzę ze nie odróżniasz rejestracji domeny od rejestracji w złej wierze lub uzycia w złej wierze. Sama rejestracja (jeśli np nie blokuje konkurencji) nie jest uzyciem w złej wierze.

 

Urzędy i sądy chronią dziś silniejszych, a więc tych których stać na obsługę prawną. Znikło poczucie sprawiedliwości, mamy dziś do czynienia już tylko z machiną, która stawia na poprawną politycznie walkę ze słabymi i niezorganizowanymi cybersquatterami, których oczernia się publicznie.

 

jesli uważasz, że jesteś słabszy od tej potężnej machiny, to zajmij sie lepiej sprzedawaniem lodów w kawiarni. Lub po prostu zarejestruj sobie inna domene, ktora bedzie bezsporna i tyle. Narzekanie na sprawiedliwosc, a wlasciwie na niesprawiedliwosc, to mówienie, "ukradłem, ale mi sie nalezy". Do czego to doszło.

 

Jeśli nawet cybersquatter zarabia na cudzej marce, to powinien on się co najwyżej podzielić swym zyskiem z właścicielem praw do znaku. A przy odsprzedaży domeny, powinien część osiągniętego zysku oddać temu właścicielowi marki. Ale tylko część, bowiem oprócz marki, jego domena zawierała coś jeszcze ważnego: pomysł i pierwszeństwo w jego realizacji.

 

utopista? marzyciel? domenowy robin hood?

Edited by umberto

Share this post


Link to post
Share on other sites

Umberto, to nie pierwsza Twoja wypowiedź w tym tonie, nawet jeżeli ktoś się myli mógłbyś zwolnić tempo.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Chciałbym od siebie powiedzieć że jestem wdzięczny Umberto za Jego post, ogromnie dla mnie cenny merytorycznie, a jednocześnie swym kolorytem zdradzający duże emocjonalne zaangażowanie w temat :D

 

Jednocześnie - trochę czułbym się zawiedziony gdyby swada Umberto sprawiła, że potencjalnie interesująca dyskusja sprowokowana (może to właściwe słowo :D ) przez 'domainersclub' nie rozwinęła się. Jestem jedną z osób która nie ma jeszcze wykrystalizowanych odpowiedzi na wiele pytań dotyczących rejestracji, używania i obrotu domenami (czyli - czym właściwie...?) i podczas gdy powoli przegryzam się przez forum, kopalnię wiedzy na ten temat, każda nowa wypowiedź to dodatkowa szansa by całą sprawę (po swojemu) zrozumieć.

 

Więc na pewno w imieniu swoim, a podejrzewam, że również kilku innych lamerów i noobów, chciałbym zaapelować o kolejne wypowiedzi... :lol:

 

W.

Share this post


Link to post
Share on other sites

dawno temu, kiedy jakiś aptekarz opracował aspirynę, wszyscy ją produkowali i sprzedawali pod wspomnianą nazwą,

aż znalazł się Bayer co miał niezły bajer i zastrzegł tę nazwę.

Oburzenie było wielkie.....i minęło już chyba ze 100lat i wielu sprzedaje aspirynę pod inną nazwą, a Bayer najwięcej.

 

Nie było wtedy domen, ale analogicznie do domen bayer pierwszy zarejestrował nazwę, która była powszechnie używana.

Teraz jest prawo rejestracji domen i prawo patentowe i trochę się gryzą.

 

Znaczy to, że jetem za prawem pierwszeństwa w rejestracji domen,

gdyż jest ono najprzejrzystsze i nie trzeba do tego prawa sądów tworzyć.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Znaczy to, że jetem za prawem pierwszeństwa w rejestracji domen,

gdyż jest ono najprzejrzystsze i nie trzeba do tego prawa sądów tworzyć.

 

Z tym pierwszeństwem to też różnie bywa.

Przykładowo leci sobie z opcji jakiś fajny generyk. Tak się składa, że istnieje również kilka firm o takiej nazwie. Co wtedy? Oczywistym jest, że jeśli domena spadła z opcji np. w tym roku to jej data rejestracji jest późniejsza niż utworzenie każdej z tych firm. Czyli co? Szkoda w ogóle licytować? Bo niby po co? Zakładanie opcji w takim przypadku też powinno być uniemożliwione jedynie do firm mających tą nazwę? Z drugiej strony kto im zabronił założyć opcję przed nami skoro uważają, że domena im się należy?

Edited by heden.pl

Share this post


Link to post
Share on other sites

Podzielam pogląd przedstawiony w manifeście.

 

@umberto - wydaje mi się, że to właśnie Ty jesteś obrońcą uciśnionych i nieudaczników na zasadzie:

"dlaczego kobieta o marnej urodzie ma mniejsze szanse w show biznesie od kobiety lśniącej urody" - wprowadźmy sprawiedliwość społeczną i prawnym zapisem zakażmy dyskryminowania kobiet brzydkich. Okaże się, że wszyscy taki przepis i tak obejdą, więc wymyślimy podobny przepis na omijanie poprzedniego przepisu. Dzięki takiemu wymyślaniu kolejnych bzdur powstają takie CBA, Rzecznik Praw Obywatelskich i inne durne instytucje PAŃSTWOWE, których zadaniem jest zatrudnianie masy nic niewartych i bojących się podjąć sensowną decyzję - urzędników.

 

Kto wymyślił zasadę "w złej wierze" i co ona według Ciebie ma niby oznaczać? Jak taką zasadę zinterpretuje sędzia? Z tym sklepem też przykład nietrafiony. Codziennie są tego typu przypadki w wielu miastach i na wielu ulicach. Przecież to właśnie konkurencja.

 

No cóż - obawiam się domainersclub, że się naraziłeś i nie znajdziesz zbyt wielu entuzjastów. Zaraz pewnie posypią się gromy...

Edited by maryuse

Share this post


Link to post
Share on other sites

Jeśli ktoś się decyduje na rejestrację domeny, bo jest tak dla niego zaje.....sta, uważą że warta jest worek pieniędzy, albo ma zwyczajnie pomysł na zagospodarowanie domeny, która potem stanie się super domeną to niech sobie zrobi zastrzeżenie na nią.

Bo tylko takie widzę obecnie możliwe rozwiązanie, niestety. A że to są dodatkowe koszty i czas niepewności, to już inna sprawa.

Najlepiej by było aby domena z automatu posiadała większą ochronę dla niej samej i osoby która ją zarejestrowała w momencie rejestracji.

Do czasu gdy będę traktowany jako osoba, która tylko zarejestrowała domenę dla siebie, to będę właśnie tak traktowany a nie jak właściciel.

 

Niestety regulacje w kwestiach domen, nie są sprawiedliwe dla wszystkich vide zablokowana możliwość rejestracji wielu domen odgórnie, by nie powiedzieć odnaskowo.

A niby dlaczego ?

Share this post


Link to post
Share on other sites

W zasadzie zgadzam się z Umberto. Mnie jednak nie daje spokoju coś innego. Na tym forum wiele razy wspominane były sztandarowe przykłady odebrania domen osobom fizycznym przez duże firmy/koncerny. Moim zdaniem odebranie takich domen jak piłkanożna.pl (IDN), gogle.pl (oba to czyste generyki) czy mikerowesoft.com (tu również nie było zastrzeżenia takiej nazwy - cóż z tego, że podobna) to ewidentne nadużycie prawa do znaku przez korporacje...

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kurcze! Zaznaczyłem złą odpowiedź! "Nadużyciem i złamaniem prawa", gdyż w jakiś sposób przeczytałem "Nadużyciem i wykorzystywaniem prawa". Chodzi mi oczywiście o firmy które wykorzystują swoją pozycje i pieniądze w celu wyłudzania domen od domeniarzy po uświadomieniu sobie ich znaczenia.

Edited by sylyx.com
  • Like 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
W zasadzie zgadzam się z Umberto. Mnie jednak nie daje spokoju coś innego. Na tym forum wiele razy wspominane były sztandarowe przykłady odebrania domen osobom fizycznym przez duże firmy/koncerny. Moim zdaniem odebranie takich domen jak piłkanożna.pl (IDN), gogle.pl (oba to czyste generyki) czy mikerowesoft.com (tu również nie było zastrzeżenia takiej nazwy - cóż z tego, że podobna) to ewidentne nadużycie prawa do znaku przez korporacje...

 

 

Zgadza sie i nie bylo zadnych podstaw do odebrania tych domen. Nie sprawdzalem, ale zdaje sie, ze "gogle" nadal nie jest zastrzezone, a z tego co widac, to kilka domen krajowych , np gogle.de, jest w posiadaniu tych, ktorym sie wydaje, ze im wszystko wolno. Ale tylko im sie wydaje, bo taka gogle.pl byla spokojnie do obronienia.

Edited by rekino

Share this post


Link to post
Share on other sites
idź się wyśpij porządnie i najpierw zorientuj się w temacie, zanim zaczniesz wypisywać dalsze bzdury!
Zdenerwowanie nie zdradza rozsądnego myślenia, ale do rzeczy....

 

 

po raz sto pięćdziesiąty: NAZW SIĘ NIE PATENTUJE! - odsyłam do Wiki, bo po prostu ręce opadają, kiedy widze, jak ludzie mylą te dwa pojęcia:

 

PATENT - http://pl.wikipedia.org/wiki/Patent

 

ZNAK TOWAROWY - http://pl.wikipedia.org/wiki/Znak_towarowy

Akurat masz pecha, bo ja osobiście znam oba te wyrażenia i rozumiem je chyba doskonale, gdyż zajmuję się krytyką prawa patentowego i każdego innego pokrewnego. Sformułowanie "patentować nazwę" jest użyte przeze mnie jako skrót myślowy, bo zauważ na marginesie, że znaki towarowe rejestruje się w Urzędzie Znaków Towarowaych, ups... oczywiście Urzędzie Patentowym :wacko::)

 

 

 

Załóżmy, że masz super sklep na ulicy Szczęśliwej 50 w Nibylandii, nad sklepem piekny szyld: czarną czcionką na pomarańczowym tle wysmarowane "MOJA FIRMA" (i dodatkowo zarejestrowany znak towarowy) a ja sobie wynajme lokal obok, o, tak po sąsiedzku i będę handlował tym samym, zrobię sobie fajny szyld. Co powiesz na czarną czcionkę, nieco słabszy (a może taki sam) odcień jaskrawego pomaranczowego jak twój z napisem MOJA FlRMA?

Świetny przykład. Lubię takie.

Nie powiem Ci jaki byłby dokładnie wyrok sprawiedliwego sądu (tu potrzebne by były ekspertyzy itd.), ale z pewnością mogę Ci powiedzieć, że według mnie nie można drugiemu sklepikarzowi zabrać całego sklepu z towarem i powiedzieć "a teraz to już nie jest twoje".

Według mnie drugi sklepikarz powinien odpalić dolę pierwszemu za jego pewien wkład w zarobkach drugiego sklepu.

Jedynym poszkodowanym może być dowolny klient, który może zaskarżyć drugi sklep o próbę oszustwa.

 

Dlatego, gdybyś przeczytał manifest uważnie, to zauwazyłbyś tam wzmiankę o tym, że nie można kupić domeny pepsi.pl i udawać, że jest się polską filią koncernu Pepsico. Nie wolno Ci tego robić nawet gdy kupisz domenę hurtnapoje.waw.pl.

Bo mówimy tu o dwóch różnych rzeczach: znaku towarowym jako takim sobie ozdobniku, który ktoś sobie wymyślił i o wprowadzaniu kogoś w błąd.

 

Ja wyraźnie napisałem, że mnie interesuje sytuacja ludzi, którzy wpadli na pomysł, że internet to świetne medium do reklamy towarów i marek. Chcą ten pomysł sprzedać firmie Pepsico. Mogą to zrobić na dwa sposoby: zarejestrować cały pomysł na kupienie domeny pepsi.pl jako "technologię" lub jako utwór literacki (itp.) lub mogą poprostu kupić domenę pepsi.pl.

Drugi sposób jest wygodniejszy i daje pewność, że Pepsico nie zignoruje pomysłodawcy (choć życie okazało się brutalne).

 

 

Na pewno bedziesz uradowany, że jestem "młodym człowiekiem, który ma dobry pomysł na biznes i dlaczego bym miał nie zarobić"
Oczywiście, że będę się cieszył. Jeśli są dwa podobne sklepy to jest konkurencja i ceny są lepsze dla ludzi. A jeśli ktoś uważa, że z premedytacją wprowadzasz kogoś w błąd, to można Cię pozwać o te straty związane z tym wprowadzeniem w błąd, ale nie można Ci zabrać od razu całego sklepu.

 

 

 

Widzę ze nie odróżniasz rejestracji domeny od rejestracji w złej wierze lub uzycia w złej wierze. Sama rejestracja (jeśli np nie blokuje konkurencji) nie jest uzyciem w złej wierze.
Ja uważam, że jakakolwiek rejestracja domeny (czyli adresu literowo-cyfrowo-znakowego) nie może odbywac się w złej wierze. W złej wierze to można użyć tę domenę, by prezentować treści, które oszukują kogoś.

 

 

 

 

jesli uważasz, że jesteś słabszy od tej potężnej machiny, to zajmij sie lepiej sprzedawaniem lodów w kawiarni. Lub po prostu zarejestruj sobie inna domene, ktora bedzie bezsporna i tyle. Narzekanie na sprawiedliwosc, a wlasciwie na niesprawiedliwosc, to mówienie, "ukradłem, ale mi sie nalezy". Do czego to doszło.
Jak to "ukradłeś"? KUPIŁEŚ! A poza tym najpierw wpadleś na pomysł wykorzystania adresu internetowego jako nośnika reklamy.

Jeśli jakaś firma nazwie się np. 192-168-0-1 i zarejestruje tę nazwę jako swój znak towarowy, to znaczy, że gdy założysz domową sieć lokalną to nagle zaczniesz łamać prawo, bo tam akurat stosuje się adres bazujący na tymże unikalnym znaku towarowym!

A może to jest pomysł! Niech ktoś zarejestruje taką domenę lub znak towarowy w UP - będzie ciekawie! ;)

 

Będzie można zaskarżać Pepsico (o ile mają sieć lokalną opartą o ten adres) :P

 

 

utopista? marzyciel? domenowy robin hood?
Robin Hood kradł bogatym. A teraz to bogaci OKRADAJĄ biednych.

 

Nie napisałeś nic o moim przykładzie z formacją skalną na Marsie... a to był również ciekawy przykład do rozważenie. Ktoś celowo kupuje sobie działkę, na której skały układają się w słowo PEPSI, wykorzystuje do tego to, że jako astronom pierwszy znalazł tę formację (każdy mógł jej szukać).

Pepsi mogło kupić swoją domenę, ale tego nie zrobiło. Zrobił to ktoś pomysłowy i teraz Pepsi musi COŚ zapłacić. Niekoniecznie całą sumę, bo jak mogłeś przeczytać w manifeście oprócz pomysłu jest w tym jeszcze znak towarowy Pepsi, więc Pepsico ma ulgę w porównaniu do innych firm, które chciałyby kupić tę domenę. Gdyby grupa Żywiec chciała mieć tę domenę musiałaby zapłacić pełną cenę (np. 400 tys. zł), ale z tego Pepsico powinno dostać np. 50% a drugą połowę nasz dzielny pomyslodawca. Wtedy wszyscy byliby zadowoleni. Żywiec miałby domenę, pomysłodawca wynagrodzenie za pomysł, a Pepsico dochód ze swego znaku towarowego. Na tym własnie polega normalna sprawiedliwość.

 

A wracając do twego pomysłu z drugim sklepem, to wyobraź sobie, że ten sklep ma nazwę 1122 i wpadłbyś na pomysł, że na tej ulicy jest budynek o takim numerze. Kupujesz ten budynek i następnie informujesz właściciela firmy "1122", że dobrą reklamą jego sklepu byłaby lokalizacja w budynku o tym samym numerze. Mógłbyś też wykupić od sieci telefonicznych numery x1122-1122 i je również zaoferować właścicielowi sklepu.

Podobnie jeśli sklep nazywa się Biedronka, to możesz kupić całą ziemię przy ulicy Biedronkowej w Warszawie i oferować temu sklepowi za cenę 10 razy wyższą...

Przykłady te mają cechę wspólną: wykorzystanie technicznego adresu do promocji firmy.

Kto pierwszy wpadnie na pomysł ten powinien być bogaty a nie okradziony ze swego pomysłu i jeszcze traktowany jak złodziej.

 

W ten sposób Edisona również można potraktować jak złodzieja, bo opatentował żarówkę, która składa się z drucika wolframowego (którego technologię ktoś osobno mógł opatentować) i szklanej bańki (znów osobny patent). Ale złożenie do kupy kilku pomysłów daje nową jakość.

PEPSI.PL to nie to samo co napój czy marka Pepsi-Cola. Jest w tym coś jeszcze: pomysł.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Akurat masz pecha, bo ja osobiście znam oba te wyrażenia i rozumiem je chyba doskonale, gdyż zajmuję się krytyką prawa patentowego i każdego innego pokrewnego. Sformułowanie "patentować nazwę" jest użyte przeze mnie jako skrót myślowy, bo zauważ na marginesie, że znaki towarowe rejestruje się w Urzędzie Znaków Towarowaych, ups... oczywiście Urzędzie Patentowym :) :)

 

Skoro znasz oba te wyrażenia, to czemu nie stosujesz ich poprawnie? (potem ktoś to przeczyta i zakoduje sobie) Tak trudno posługiwać się schematem, że nazwy zastrzegamy znakiem towarowym a rozwiązania technologiczne patentujemy? W języku prawniczym nie ma skrótów myślowych, albo fakty albo bajki

 

Świetny przykład. Lubię takie.

Nie powiem Ci jaki byłby dokładnie wyrok sprawiedliwego sądu (tu potrzebne by były ekspertyzy itd.), ale z pewnością mogę Ci powiedzieć, że według mnie nie można drugiemu sklepikarzowi zabrać całego sklepu z towarem i powiedzieć "a teraz to już nie jest twoje".

Według mnie drugi sklepikarz powinien odpalić dolę pierwszemu za jego pewien wkład w zarobkach drugiego sklepu.

Jedynym poszkodowanym może być dowolny klient, który może zaskarżyć drugi sklep o próbę oszustwa.

 

Ty nadal nie rozumiesz definicji prawnej znaku towarowego. zajrzyj też do słownika języka polskiego, co oznacza słowo "wyłączność". Naprawdę taki marzyciel z ciebie? (Według mnie drugi sklepikarz powinien odpalić dolę pierwszemu za jego pewien wkład w zarobkach drugiego sklepu.) Od tego są licencje, a nie samowola.

 

Pozwól, że przy okazji zapytam, bo to jest istotne tutaj:

Jesteś:

A studentem lub uczniem

B filantropem, który już się dorobił lub osoba, która nie musi sie martwić o pieniądze

C a może jesteś biznesmenem, masz swoją firmę i dbasz o każdy grosz?

 

Prosze o odpowiedź, bo jeśli nie jest to C, to nie dziwię się występowaniu u Ciebie utopijnego socjalistycznego myślenia na temat open sourcowej wlasnosci intelektualnej, że wszystko jest za free i każdemu się należy. Ja też z chęcia przyłączę się do tego ruchu, ale dopiero wtedy jak już do końca moich dni będę miał stałe niewyczerpane źródełko pieniążków na chlebek i utrzymanie.

 

 

Oczywiście, że będę się cieszył. Jeśli są dwa podobne sklepy to jest konkurencja i ceny są lepsze dla ludzi. A jeśli ktoś uważa, że z premedytacją wprowadzasz kogoś w błąd, to można Cię pozwać o te straty związane z tym wprowadzeniem w błąd, ale nie można Ci zabrać od razu całego sklepu.

 

tobie chyba jeszcze nikt w życiu nie wszedł w szkodę. Przydałaby się taka lekcja, co? może być spokorniał z tym swoim utopijnym podejsciem do kwestii własnosci intelektualnej

Edited by umberto

Share this post


Link to post
Share on other sites
Skoro znasz oba te wyrażenia, to czemu nie stosujesz ich poprawnie? (potem ktoś to przeczyta i zakoduje sobie) Tak trudno posługiwać się schematem, że nazwy zastrzegamy znakiem towarowym a rozwiązania technologiczne patentujemy? W języku prawniczym nie ma skrótów myślowych, albo fakty albo bajki
Masz rację, że w dyskusji prawniczej lub naukowej powinno się używać ścisłych definicji i konkretnych jednoznacznych wyrażeń.

Moja opieszałość w tym względzie bierze się jednak ze świadomej chęci wyśmiewania tych "praw", gdyż uważam, że wynikają z błędnego przeświadczenia o tym co jest sprawiedliwe.

 

 

Ty nadal nie rozumiesz definicji prawnej znaku towarowego. zajrzyj też do słownika języka polskiego, co oznacza słowo "wyłączność". Naprawdę taki marzyciel z ciebie? (Według mnie drugi sklepikarz powinien odpalić dolę pierwszemu za jego pewien wkład w zarobkach drugiego sklepu.) Od tego są licencje, a nie samowola.

Nie wiem co ma "marzyciel" do tego, że mówię o tym JAK BYĆ POWINNO. Gdy w XVIII w. znoszono niewolnictwo też dla niektórych było to "marzycielstwo", a jednak chyba nie tęsknisz za niewolnictwem?

Ludzkość ma się rozwijać, a ja będąc realistą pokazuję to co skostniałe i niesprawiedliwe.

 

 

 

Pozwól, że przy okazji zapytam, bo to jest istotne tutaj:

Jesteś:

A studentem lub uczniem

B filantropem, który już się dorobił lub osoba, która nie musi sie martwić o pieniądze

C a może jesteś biznesmenem, masz swoją firmę i dbasz o każdy grosz?

C

 

 

 

 

Prosze o odpowiedź, bo jeśli nie jest to C, to nie dziwię się występowaniu u Ciebie utopijnego socjalistycznego myślenia na temat open sourcowej wlasnosci intelektualnej, że wszystko jest za free i każdemu się należy. Ja też z chęcia przyłączę się do tego ruchu, ale dopiero wtedy jak już do końca moich dni będę miał stałe niewyczerpane źródełko pieniążków na chlebek i utrzymanie.
Mylnie sądzisz, że jestem jakimś lewakiem. Jestem kapitalistą i mam poglądy prawicowe (choć z drugiej strony jestem zwolennikiem mądrego liberalizmu).

W kapitalizmie to kapitalista ma martwić się o swoje pomysły, dochodowość fabryk itd. Nikt mnie nie wspomoże jeśli mój interes zacznie przynosić straty.

Dlaczego więc państwo w postaci sądów okrada ludzi z pomysłami, którzy dbając o swój interes rejestrowali (odpłatnie) ciekawe nazwy w NASK?

 

 

 

tobie chyba jeszcze nikt w życiu nie wszedł w szkodę. Przydałaby się taka lekcja, co? może być spokorniał z tym swoim utopijnym podejsciem do kwestii własnosci intelektualnej
Wielokrotnie wchodzono mi w szkodę. Część moich tekstów była kradziona, część rysunków z moich stron internetowych była kopiowana itd.

Ale jeśli ktoś zarabia dzięki mojej pracy, to nie mogę żądać by mi oddał swoje życie. Mogę jedynie nakazać mu zapłacić część zysków jakie osiągnął dzięki mojej pracy. Ale jeśli są to małe sumy to nawet szkoda mi na to czasu.

Co do wejścia w szkodę, to jeśli ktoś zarejestruje domenę z moją nazwą własną lub z nazwą mej firmy, to oczywiście budzi się we mnie irytacja, ale gdy się zastanowię to wiem, że tak naprawdę to irytuję się na samego siebie, bo to ja mogłem przecież kupić swoją nazwę w większej liczbie domen. A skoro ktoś miał pomysł i w niego zainwestował to jego zysk. Teraz albo mu zapłacę, albo nie będę miał tej domeny. Natomiast jednej rzeczy ten człowiek robić nie może: nie może udawać, że reprezentuje moją firmę. Bo wtedy to nie jest już problem ochrony znaku towarowego a zwykłe oszustwo.

Dlatego jeśli moja firma nazywa się np. Kokopoko a ktoś zarejestruje nazwę z błędem (typosquatting) kopokopo.pl to ja nie mogę mieć już żadnej pretensji do takiej osoby. Sam mogłem wpaść na to, że moi klienci pomylą moją nazwę. Ktoś wpadł na ten pomysł i chce mi go sprzedać. Mamy kapitalizm i skoro ktoś wpadł na pomysł, to ja muszę za niego zapłacić. Proste i sprawiedliwe.

 

Drogi Umberto, nie ustosunkowałeś się do moich przykładów i do moich tez. Zacząłeś próby podważenia tez manifestu poprzez argumenty ad personam, czyli zamiast dyskusji o prawdzie (lub nieprawdzie) zawartej w manifeście, Ty próbujesz wykazać, że twórcą manifestu jest np. przedszkolak.

Dla mnie taki manifest może stworzyć grono wychowanków żłobka - o ile będą tam zawarte mądre tezy, to jest mi wszystko jedno. Dlatego rozpocznij merytoryczną dyskusję.

Nie próbuj też stosować argumentów, które polegają na tym, że wykazujesz, że ktoś (np. ja) straci na wprowadzeniu tez manifestu. Sprawiedliwość zawsze powoduje, że złodziej traci. Jeśli do tej pory prawo było niesprawiedliwe, to koncerny i właściciele znaków towarowych mogli okradać pomysłodawców "strategii marketingu poprzez nazwę w adresie". Sprawiedliwość sprawi, że koncerny stracą, a zyskają pomysłodawcy.

Jeśli moja firma będzie miała znak towarowy i nie wpadniemy na pomysł, że można go wykorzystać w adresie internetowym, czy w postaci nazyw ulicy, czy numeru telefonicznego, to będziemy musieli ZAPŁACIĆ. Dziś moglibyśmy dokonać zaboru (kradzieży) tego pomysłu i to pod płaszczykiem prawa.

Kiedyś istniało prawo sankcjonujące niewolnictwo, ale to prawo zmieniono. Dziś trzeba również zdjąć pęta niewolnictwa z ludzi pomysłowych.

Share this post


Link to post
Share on other sites
No właśnie o to mi chodzi. Jak na razie domeny generyczne nie są wyłączone spod arbitrażu. Więc jeśli jakiś sklep wędkarski nazywa się Sandacz to stawiając na domenie sklep będzie to nieuczciwa konkurencja. Parkując domenę też pewnie będą się wyświetlać reklamy sklepów wędkarskich więc to samo. Zostawiając pustą narażasz się na zarzut blokowania dostępu do rynku. Tak czy inaczej z którejś strony mogą Cię zawsze zahaczyć. Czyli co? Opcje tak naprawdę nie mają sensu bo zawsze data utworzenia domeny będzie późniejsza niż firmy. Z drugiej strony kto bronił firmie założyć opcję? I taka mała paranoja powstaje. Bo przecież zawsze zakładając opcję i chcąc później sprzedać domenę narażasz się na dodatkowy zarzut "rejestracji w złej wierze". Czyli kolejny argument za odebraniem domeny. :)

 

EDIT:

Sandacz.pl to tylko przykład. Chodziło mi o pokazanie zagrożeń wynikających z opcji czy łapania spadających domen. Zawsze w takim przypadku data utworzenia domeny bedzie późniejsza niż data utworzenia firm więc zawsze firma może podnosić zarzut cyber.... coś tam :)

 

Pozwolę sobie dodać moje pytania i wątpliwości z tego tematu:

 

http://www.di.pl/index.php?showtopic=23146...mp;#entry153385

Share this post


Link to post
Share on other sites

Odnośnie SANDACZ.PL to sprawa jest prosta jak drut. Ochroną prawną nie są objęte znaki, które wynikają z uzycia słów powszechnego użytku.

Dlatego UP nawet nie zarejestrowałby znaku towarowego sandacz, chyba, że dotyczyłoby to konkretnego użycia np. jako nazwa firmy motoryzacyjnej, ale i ta ochrona byłaby tylko częściowa i kupno domeny sandacz.pl nie powinni naruszac praw firmy motoryzacyjnej, o ile właściciel nie będzie się pod tę firmę podszywał.

 

Myślę, że powinno powstać stowarzyszenie domainerów, które byłoby w stanie zgoramadzić fundusze na zatrudnienie grupy ekspertów (prawników), którzy dopracowaliby metodologię obrony tzw. cybersquatterów przed agresywnymi korporacjami.

Wypracowana metodologia oraz interpretacja prawna, z wykorzystaniem prawa polskiego, unijnego i międzynarodowego pomogłaby uczciwym posiadaczom domen w obronie ich praw do zapłaty za ich pomysł i pierwszeństwo.

Stowarzyszenie mogłoby być także grupą nacisku na rejestry (NASK), sądy arbitrażowe, parlament iw końcu na media, by do spraw domen podchodzić rzeczowo i uczciwie, bez zbędnych emocji i koniunkturalizmu. Media muszą powinny być bardziej obiektywne, a chyba wszystkie artykuły o cybersquattingu mają z góry założoną tezę, że cybersquatterzy to oszuści, złodzieje i przestępcy, którzy żerują na innych.

Prawda jest jednak inna, w kapitalizmie pomysł i pierwszeństwo ma swoją cenę i tę cenę ktoś musi zapłacić jeśli chce skorzystać z tego pomysłu. Oczywiście, co jeszcze raz powtórzę: co innego jest zakup domeny, a co innego oszukiwanie potencjalnych klientów, że jest się firmą, która ma podobną nazwę do nazwy domeny.

 

Dlatego dopóki na stronie sandacz.pl będzie ogłoszenie "domena na sprzedaż za 2000 zł" to będzie to normalne i ucziciwe. Ale gdy będzie tam informacja, że jest to przedstawicielstwo firmy Sandacz S.A., to sam fakt oszustwa będzie przestępstwem, a nie posiadanie domeny.

Gdy na moim domu namaluję hasło "Siedziba firmy Pepsico Poland", to nie można zabrac mi domu, ale można żądać odszkodowania, kary i oczywiście usunięcia tej treści. Dom mógłby być zlicytowany tylko, by pokryć koszty grzywien i odszkodowań dla firmy Pepsico.

 

Natomiast dzisiejsza praktyka prawna odbiega od norm sprawiedliwości, które tu przedstawiam, więc istnieje zagrożenie, że jakaś firma będzie chciała odzyskac domenę sandacz.pl, korzystając ze złego prawa. Dlatego tak bardzo ważne jest by się zorganizować i walczyć o własne prawa.

 

Większość kupujących domeny, kupuje je ze względu na nazwę samą w sobie (bez myślenia o ewentualnych firmach o takiej nazwie). Kupując domenę sandacz.pl pewnie również myślałeś "co za dobra nazwa na domenę o rybach", a nie "hehe, podkupię domenę firmie Sandacz Jan Kowalski i Synowie".

Na wszelki wypadek postaw tam serwis informacyjny o rybie o nazwie sandacz, której możesz być przecież miłośnikiem (podaj kilka ciekawych przepisów na konsumpcję tej ryby) i nikt nie będzie mógł się przyczepić - wykorzystanie niekomercyjne nie jest przecież konkurencją. A podczas sprzedaży sprzedawaj portal (domena gratis). To powinno pomóc ;)

Share this post


Link to post
Share on other sites
Większość kupujących domeny, kupuje je ze względu na nazwę samą w sobie (bez myślenia o ewentualnych firmach o takiej nazwie). Kupując domenę sandacz.pl pewnie również myślałeś "co za dobra nazwa na domenę o rybach", a nie "hehe, podkupię domenę firmie Sandacz Jan Kowalski i Synowie".

Na wszelki wypadek postaw tam serwis informacyjny o rybie o nazwie sandacz, której możesz być przecież miłośnikiem (podaj kilka ciekawych przepisów na konsumpcję tej ryby) i nikt nie będzie mógł się przyczepić - wykorzystanie niekomercyjne nie jest przecież konkurencją. A podczas sprzedaży sprzedawaj portal (domena gratis). To powinno pomóc ;)

 

Sandacz.pl był tylko przykładem. Na razie nie chcę się jej pozbywać. Takim samym przykładem mogła być domena rajd.pl, driver.pl, czy nawet willa.pl. Jest wiele firm które używają tych nazw. Tak jak już pisałem w którymś poście. Jeśli ktoś rejestruje firmę handlującą komputerami o nazwie Komputery Sp. z o.o. to musi się liczyć, że posiadacz domeny komputery.pl nawet jak zarejestruje ją później będzie naruszał prawo do ochrony w tym przypadku nazwy firmy. ;) To samo z każdą inną nazwą będącą wyrażeniem słownikowym.

Share this post


Link to post
Share on other sites
windows tez jest wtrazeniem slownikowym :)

 

Tak ale zastosowanie nie jest takim oczywistym nawiązaniem do nazwy. Co innego jakby ktoś chcial zastrzec "windows" w grupie produktów okiennych. Tak samo jak zastrzeżenie "rajd" w grupie jakiś środków chemicznych jest wg mnie jak najbardziej do zaakceptowania. Chore by było jakby ktoś uzyskał ochronę na "rajd" w grupie dotyczącej rozrywki lub jakiejś innej zwiazanej ze sportem. Tak samo jak "willa". Rozumiem zastrzeżenie dla np. firmy produkujacej czapki i szaliki ale już dla agencji nieruchomości absolutnie powinno być niedopuszczalne.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Problem nie polega na tym, czy ktoś rejestruje jakąś nazwę w tym czy innym celu.

Problem zawsze polega na tym, czy ktoś inny używa tej nazwy w złej czy dobrej wierze. Poza tym rejestracja znaku towarowego złozonego z wyrazów pospolitych prawie zawsze jest działaniem w złej wierze. Dlaczego? To proste, ktoś zawłaszcza sobie jakiś wyraz lub frazę, mimo, że była ona w powszechnym użyciu już wcześniej.

Jeśli producent okien zarejestruje znak "Dobre Okna" to pozbawi inne firmy możliwości używania tego sformułowania. W takim wypadku, gdy ktoś kupi domenę dobreokna.pl to nie będzie działał w złej wierze, gdyż korzysta z pojęcia powszechnie znanego, a nie z czyjejś zastrzeżonej marki. A udowodnienie, że ktoś działał w złej wierze, jest w takim wypadku trudne. Łatwiej mówić o głupocie kogoś, kto zapłacił kilka tysięcy zł za rejestrację znaku towarowego "dobre okna" a nie kupił za 20 zł domeny...

 

W przypadku, gdy ktoś nazwie swoją firmę Oquiennae (wyraz nie istniejący wcześniej) to w takim wypadku mamy do czynienia już tylko z sytuacją opisaną w manifeście.

O ile na domenie "dobreokna.pl" można (w/g mnie) handlować oknami (mimo istnienia marki "Dobre Okna") to o tyle w przypadku domeny oquiennae.pl można jedyynie proponowac właścicielowi znaku Oquiennae odsprzedaż pomysłu marketingowego.

 

Dodam jeszcze, że najważniejszy jest rozsądek, a nie suche i bezduszne prawo. Trzeba zrozumieć co prawo ma gwarantować (sprawiedliwość) i kierować się tym celem a nie samym gołym i nieidealnym prawem. Niektórzy niestety, zapominają, że prawo jest dla ludzi, a nie ludzie dla prawa.

Edited by domainersclub

Share this post


Link to post
Share on other sites

Wynik ankiety jest ciekawy. Biorąc nawet pod uwagę jedną pomyłkę, taki wynik sugeruje, że ludzie głosowali bez zapoznania się z argumentami. To pokazuje jak silną władzę nad rozumem ma przyzwyczajenie do zastanej sytuacji...

 

A jeżeli jednak adwersarze naszych tez, mają jakieś kontrargumenty, to wciąż czekam, bo jak na razie wszystkie zostały "zbite".

Share this post


Link to post
Share on other sites
O ile na domenie "dobreokna.pl" można (w/g mnie) handlować oknami (mimo istnienia marki "Dobre Okna") to o tyle w przypadku domeny oquiennae.pl można jedyynie proponowac właścicielowi znaku Oquiennae odsprzedaż pomysłu marketingowego.

 

To klasyczny przykład naruszenia znaku towarowego - art 296 pwp. Po pierwsze: urząd patentowy powinien odmówić rejestracji znaku towarowego składającego się ze słów pospolitych, takich jak podane w przykładzie. Jednak tak się nie dzieje. Moim zdaniem o ile znak jest zarejestrowany to każde, nawet nieświadome użycie domeny ze znakiem w celu prowadzenia działalności konkurencyjnej względem uprawnionego jest naruszeniem pwp. orzecznictwo PIIT jest tutaj zgodne wiec w opisanym przykladzie nie byloby problemu z odebraniem domeny.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

×