Jump to content

O piractwie internetowym i o Oszustach, którzy próbują oszukać piratów w "literze prawa"...


Recommended Posts

Posted (edited)

http://serwisy.gazeta.pl/metroon/1,0,5346281.html

 

 

Operatorzy nie chcą sypać piratów

<h5 class="author">Piotr Miączyński, Zbigniew Domaszewicz</h5> <h6 class="date">2008-06-23, ostatnia aktualizacja 2008-06-23 21:02 </h6>

 

Dostawcy internetu niechętnie ujawniają dane osób wymieniających się w sieci programami czy muzyką - uzyskanie ich imion i nazwisk może trwać nawet dwa lata. Policja obawia się paraliżu, jeśli zawiadomienia o takich przestępstwach sypną się tysiącami.

 

Kilka dni temu opisaliśmy praktyki warszawskiej firmy Kancelaria Prawnicza Obig reprezentującej interesy producentów gier oraz wydawców muzyki i filmów. Opracowała ona kontrowersyjny sposób zwalczania piractwa internetowego.

 

Za pomocą specjalnego programu Obig śledzi w sieci adresy IP komputerów (identyfikują one komputer tak jak tablica rejestracyjna samochód), których właściciele wymieniają się programami. Te numery firma przekazuje policji i domaga się wszczęcia postępowania. Potem policja żąda od dostawców internetu ujawnienia, kto kryje się za danymi numerami. Te informacje umieszcza w aktach sprawy, do których Obig jako reprezentant pokrzywdzonych ma dostęp. Firma bierze z akt adresy i wysyła osobie podejrzewanej o piractwo żądanie zapłaty, grożąc w przeciwnym razie procesami. W grę wchodzą kwoty od 500 zł do 3 tys. zł.

 

putBan(62); Część internautów odebrała takie praktyki jako wymuszanie haraczu (tym bardziej że dowody, które posiada Obig, mogą być dyskusyjne). Jacek Wycech, szef Obigu, twierdzi, że nie domaga się żadnego haraczu, lecz przysługującego zgodnie z prawem odszkodowania.

 

Wielu komentatorów oburza to, że Obig uzyskuje dane od policji, uruchamiając całą państwową machinę ścigania po to, by koniec końców wystąpić z prywatnymi żądaniami finansowymi. Ale okazuje się, że jednym z najtrudniejszych ogniw tego łańcucha jest uzyskanie danych od dostawców internetu. - To droga przez mękę - narzeka Jacek Wycech. - Uzyskanie danych osobowych potrafi trwać nawet dwa lata.

 

Sami dostawcy internetu nie chcą ujawniać, ile mieli przypadków zwrócenia się przez policję i prokuraturę z wnioskami o udostępnienie danych klientów, którzy byli podejrzewani o nielegalną wymianę plików. - Liczba zapytań ze strony organów ścigania rośnie - twierdzi jedynie Patrycja Gołos z UPC Polska. I dodaje, że ani policja, ani prokuratura nie mają obowiązku informować o rodzaju przestępstwa, którego zapytanie dotyczy. Może więc organom ścigania chodzić zarówno o nielegalną wymianę plików multimedialnych, jak i np. o dziecięcą pornografię.

 

Czy dostawcy sami odcinają dostęp do sieci, gdy widzą, że ktoś mocno wymienia się plikami? - Nie jest naszą rolą kontrolowanie każdego użytkownika czy ściągane przez niego treści są legalne, czy też nie - uważa Gołos. - Usługa może zostać odłączona, jeśli klient naruszy zasady regulaminu, w którym są również zapisy w zakresie naruszeń prawa autorskiego. Są to jednak rzadkie przypadki - wyjaśnia Gołos.

 

Monika Rutkowska z sieci Aster dodaje, że polskie prawo nie zabrania użytkownikom posiadania danych czy robienia kopii zapasowych na własny użytek. Innymi słowy ściągać muzykę czy filmy z sieci można. Zabronione jest tylko ich rozpowszechnianie. Wyjątkiem są gry i programy komputerowe. Ściąganie, a nawet posiadanie programów bez licencji jest przestępstwem.

 

Specjaliści od piractwa internetowego wstrzemięźliwe tłumaczenia dostawców przyjmują ze zrozumieniem. Ich zdaniem nie chcą oni podcinać gałęzi, na której siedzą. Tajemnicą poliszynela jest, że nielegalna wymiana plików jest jednym z istotnych powodów rozwoju szerokopasmowego internetu w Polsce. Przykład? Jak wynika z badań UKE przeprowadzonych rok temu, kiedy TP SA zlikwidowała limit transferów dla usługi neostrada, aż o 70 proc. wzrósł ruch p2p (pobieranie dużych plików z sieci: filmów DVD, plików muzycznych). - W efekcie wywołało to przeciążenie sieci - pisał Urząd.

 

Według Jacka Wycecha z Obigu polskie prawo jest źle skonstruowane. - Piractwo komputerowe to zjawisko na ogromną skalę. A procedury są zbyt skomplikowane. Wyobraźmy sobie, że np. dostarczamy policji 13 tys. numerów IP, których właściciele są podejrzewani o popełnienie przestępstwa. Policja musi każdej z tych spraw założyć teczkę, nadać numer. Są zablokowani na pół roku! - twierdzi Wycech.

 

Na to samo narzeka inny nasz informator - osoba związana z organami ścigania, specjalizująca się w przestępczości internetowej. - Jeśli takie zgłoszenia, jakie robi Obig, sypną się tysiącami, prokuratura i policja zostaną sparaliżowane. Dlatego powinny one dotyczyć tylko osób rozpowszechniających nielegalnie treści na masową skalę, a nie płotek, które wymieniły kilka plików z muzyką - mówi nasz rozmówca.

 

Źródło: Gazeta Wyborcza

 

Ten sam problem tylko inne forum dyskusyjne i obiektywne spojrzenie na temat:

 

http://napisy.info/forum/index.php?showtop...=113996en

 

bądź tu:

http://napisy.info/forum/index.php?showforum=132

 

 

 

TU taki krótki opis:

Redakcja Dziennika.pl odkrywa brudne, być może nawet mafijne powiązania polskiej Policji ze zdelegalizowaną szwajcarską firmą Logistep i współdziałającą z nimi Kancelarią Prawniczą OBIG !! Naprawdę warto się z tym materiałem, jeszcze gorącym (ukazał się dziś w nocy), w całości zapoznać !!

 

Sposób na złupienie ściągających pliki



piątek 25 lipca 2008 01:06

Szwajcarska firma grozi naszym internautom

 

Polscy internauci, którzy ściągali z sieci muzykę i oprogramowanie, są masowo szantażowani przez mało znaną szwajcarską firmę i współpracującą z nią warszawską kancelarię prawniczą. W całym kraju użytkownicy sieci otrzymują listy: albo wpłacą kilkusetzłotowe sumy na rzecz spółki, albo ich sprawy trafią do prokuratury. DZIENNIK dotarł do kulis tego procederu.

 

Poufne dane osobowe ofiar udostępnia spółce policja, której Szwajcarzy rzekomo pomagają w walce z internetowymi pedofilami. Identyczna działalność została już wcześniej zakazana w Szwajcarii, Włoszech i Francji, gdzie uznano ją za sprzeczną z prawem.

 

Pierwsi na działania Logistepu zwrócili uwagę internauci. Od kilku miesięcy głośno jest na różnych forach dyskusyjnych o pismach które rozsyła warszawska kancelaria prawnicza Obig sp. z o.o. Dotarliśmy do kilku osób, które były adresatami takich przesyłek:

 

"Byłem w szoku. Z pisma wynikało, że natychmiast mam wpłacić 600 zł, dodatkowo umieścić w <Gazecie Wyborczej> ogłoszenie z imiennymi przeprosinami firmy, której prawa autorskie rzekomo naruszyłem. Rzekomo ściągnąłem z internetu jakąś grę" - tłumaczy DZIENNIKOWI mieszkaniec województwa dolnośląskiego. Mężczyzna był pewien, że żadnej gry nigdy nie ściągnął. Po krótkim domowym śledztwie ustalił, że winny jest jego 11-letni syn. Zapłacił. "Nie stać mnie na prawników, nie chciałem trafić do rejestru skazanych" - opowiada.

 

Inny z rozmówców DZIENNIKA odmówił: "Nie zapłacę, nie ściągałem żadnej gry. Jeśli będzie trzeba, wydam spore pieniądze na prawnika, aby udowodnić swoją niewinność. Jestem przekonany, że Obig liczy, iż zastraszy ludzi" - relacjonuje.

 

Obaj nie mają pojęcia, skąd kancelaria ma ich adresy domowe i w jaki sposób skojarzyła IP komputera z ich miejscem zamieszkania. DZIENNIK to sprawdził. Od prezesa kancelarii Obig Jacka Wycecha usłyszał odpowiedź: "Adresy i nazwiska otrzymujemy od prawników, którzy współpracują z nami oraz firmą Logistep" - tłumaczy.

 

Okazuje się, że to Logistep jest kluczem do całej afery. Jest to szwajcarska firma z siedzibą w Zurychu. Posiada również filię w Polsce, która działa od kilkunastu miesięcy. Na swojej internetowej witrynie chwali się swoim flagowym produktem - szpiegowskim programem do monitorowania internetu. Wykrywa on konkretne komputery, na które w ostatnim czasie ściągano filmy, muzykę lub gry. Ale możliwości programu kończą się na ustaleniu sieciowego adresu - tzw. numeru IP komputera. Program nie jest w stanie ustalić podstawowej rzeczy, czyli udzielić odpowiedzi na pytanie, na czyim biurku stoi "narzędzie zbrodni". Zgodnie z prawem jedynie policja i prokuratura mogą uzyskać takie informacje od dostarczyciela internetu.

 

DZIENNIK wykrył, że Logistep te informacje uzyskuje właśnie od policji, i to z samej Komendy Głównej. "Od kilkunastu miesięcy współpracujemy z Logistepem. Ich program pomaga nam namierzać pedofilów dzielących się w sieci dziecięcą pornografią. Kilku już zostało zatrzymanych, inni wpadną wkrótce" - mówi DZIENNIKOWI Zbigniew Urbański z zespołu prasowego policji.

 

Policjanci, którzy korzystali z programu Logistepu, twierdzą jednak coś innego. Według nich główną funkcją programu jest znajdowanie programów i plików muzycznych należących do klientów szwajcarskiej spółki. "Tylko przy jednorazowym użyciu program wskazał nam około 4 tys. namiarów. Były to adresy IP komputerów, na które ściągnięto muzykę lub gry producentów, z którymi Logistep ma podpisane umowy. Nie złapaliśmy żadnego pedofila" - mówi oficer pragnący zachować anonimowość.

 

Według jego relacji prawnicy Logistepu, którym przekazano efekty monitoringu, natychmiast złożyli wnioski o ściganie piratów. Jednocześnie jako reprezentanci poszkodowanych poprosili o dostęp do akt wszczętych śledztw.

 

"Zgodnie z procedurą zwróciliśmy się do dostarczycieli internetu o odpowiedź, do kogo należą komputery, na które ściągano pliki. Podejrzewamy, że spisali je sobie właśnie z akt sprawy" - mówi oficer. "To fakt, współpracujący z nami prawnicy znajdują dane w aktach śledztw" - potwierdza prezes Wycech.

 

Prof. Marek Safjan, były prezes Trybunału Konstytucyjnego i członek rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, o tym procederze dowiedział się od nas: "Posługiwanie się przez podmiot prywatny quasisankcją prawa karnego jest absolutnie niedopuszczalne. Co to ma być? Prywatny mandat?" - komentuje. Dodaje, że kiedy polska policja pozyskuje informacje o nielegalnym ściąganiu z internetu choćby oprogramowania, sama powinna powiadomić o tym prokuraturę.

 

Były prokurator krajowy Kazimierz Olejnik mówi o prywatyzacji policji. "Dziwi mnie ta ochocza współpraca z prywatną firmą. Cały mechanizm działania tych firm jest wątpliwy również pod kątem prawnym" - powiedział DZIENNIKOWI.

 

Co więcej, jak się dowiedział DZIENNIK, policja nie ma podpisanej żadnej umowy o współpracy z Logistepem. Za to - według źródeł DZIENNIKA - wysocy rangą oficerowie Komendy Głównej polecają program Logistepu swoim podwładnym w całym kraju. Według nieoficjalnych informacji efekty są piorunujące - tylko w dwóch zachodnich województwach, lubuskim i zachodniopomorskim, policja zajmuje się ok. 20 tys. doniesień.

 

Policjantom dotąd nie przeszkadzało również to, że identyczny mechanizm Logistepu został uznany w Szwajcarii oraz we Włoszech za nielegalny!

 

"Logistep informował prokuraturę, że z konkretnych komputerów ściągnięto chronione prawem autorskim pliki. Gdy prokurator rozpoczynał śledztwo, pracownicy Logistepu poznawali dane pirata, który otrzymywał wezwanie do zapłaty. Uznaliśmy tę działalność za łamiącą prawo i wezwaliśmy do jej zawieszenia" - wyjaśnia Marc Schaefer z szwajcarskiego urzędu ochrony danych osobowych.

 

Potężne kłopoty ma również Elizabeth Martin, prawnik, która rozsyłała po całej Europie setki tysięcy pism bliźniaczo podobnych do tych wysyłanych przez Obig. Francuski samorząd prawniczy cofnął mecenas prawo do wykonywania zawodu. Pisma uznane zostały za nieetyczne, ocierające się o szantaż. Działalność Logistepu oraz kancelarii Obig zainteresowała również polskiego generalnego inspektora ochrony danych osobowych: "Zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej adres komputera IP należy do chronionych prawem danych osobowych. Tymczasem żadna z tych firm nie zgłosiła nam bazy danych zawierających takie informacje" - mówi rzecznik prasowy Małgorzata Kałużyńska-Jasak.

 

Po telefonach DZIENNIKA policja zaczęła zapewniać, że przyjrzy się dokładniej szwajcarskiej spółce. "Sprawdzamy, czy firma skorzystała z danych zgromadzonych w aktach śledztwa. Jeśli potwierdzimy taki przypadek, zajmiemy się sprawą o ujawnienie tajemnicy śledztwa" - zapewnia Zbigniew Urbański.

 

Robert Zieliński

 

 

Rozmawiałem telefonicznie jakiś czas temu z panem Robertem i obiecał mi wtedy, że taki materiał się ukaże i... słowa dotrzymał. Przekazaliśmy sobie podczas tej rozmowy kilka cennych materiałów, wiadomości, a ja mogę Was zapewnić, że to jeszcze nie koniec sprawy, że to właściwie dopiero jej początek. Proszę - nie bójcie się i nie ulegajcie bezprawnemu szantażowi !! Nie pozwólmy uczynić z Polski państwa policyjnego, państwa, w którym bez jakiejkolwiek kontroli suwerena, a więc Narodu, zapadają przestępcze decyzje w Policji, przestępcze orzeczenia w Sądach, który przecież za każdym razem wydaje "Wyrok w imieniu Rzeczypospolitej Polski". Kimże jest właśnie ta Rzeczypospolita? Kochani Państwo !! To nie Sądy, to nie Policja, Prokuratura, ale to właśnie My i tylko My !! Okażmy szacunek sobie, a więc naszej Rzeczypospolitej i nie pozwólmy się już nigdy tyranizować - przyjmijmy z ufnością słowa naszego niezapomnianego, wspaniałego Papieża - Jana Pawła II i... NIE LĘKAJMY SIĘ !!

 

PS Odsyłam Państwa do "DZIENNIKA" - tam wkrótce dalsze, nie mniej bulwersujące fakty

 

Wczoraj rano obiecywałem Państwu ciąg dalszy, a oto i on, ale nie sądźcie, że to koniec tej afery, to dopiero jej początki !!

 

Koniec współpracy z Logistepem



sobota 26 lipca 2008 06:21

Szwajcarska firma nie będzie szantażować internautów

 

W odpowiedzi na wczorajszy artykuł DZIENNIK komendant główny policji zapowiada koniec współpracy ze szwajcarską firmą, która szpieguje polskich internautów, i kancelarią, która ich szantażuje. Wewnętrzne śledztwo ustali też szczegóły dotychczasowej współpracy z kontrowersyjnymi firmami.

 

Szczegóły kontrowersyjnej współpracy policjantów ze szwajcarską spółką Logistep i kancelarią prawniczą Obig poruszyły najwyższe władze resortu spraw wewnętrznych. Szwajcarzy bezpłatnie udostępnili polskim policjantom program, który rzekomo służył do tropienia pedofilów w internecie, a w rzeczywistości wyszukiwał komputery, na które ściągano nielegalnie gry i pliki muzyczne.

 

Wcześniej Logistep miał podpisane umowy z grupą producentów. Policjanci wszczynali postępowania, a prawnicy związani ze spółką wysyłali listy z żądaniem natychmiastowej zapłaty kary. Wiceminister Adam Rapacki mówi, że zarządził w tej sprawie wewnętrzne śledztwo.

 

Robert Zieliński: Jak to możliwe, że w policji doszło do takiego skandalu?

 

Adam Rapacki*: Sam jestem tym oburzony. Jeżeli sprawa wygląda właśnie tak, jak opisuje DZIENNIK, wyciągnę z tego konsekwencje.

 

Czy policja będzie nadal współpracować z firmą Logistep i kancelarią prawniczą Obig?

Dziś rano krótko po lekturze artykułu w DZIENNIKU poleciłem komendantowi głównemu dokładnie zbadać sprawę. Niedopuszczalne jest, aby policjanci przekazywali prywatnym firmom dane osobowe tysięcy Polaków. Czekam na szczegółowe wyjaśnienia w tej sprawie.

 

Dysponujemy relacjami ludzi, którzy zapewniają, że dostali pisma z kancelarii wcześniej niż wezwania na policję czy do prokuratury. Są przekonani, że ktoś chciał wyłudzić od nich pieniądze.

Dlatego chcemy, aby wszystko zostało dokładnie wyjaśnione. Jeśli okaże się, że prawnicy tych firm zdobywali dane z akt wszczętych postępowań, zbadamy, czy nie popełnili przestępstwa ujawnienia tajemnicy śledztwa. Oczywistym jest, że firmy ponoszące ogromne straty finansowe w wyniku działań piratów mają prawo do obrony. Wszystko musi się jednak toczyć zgodnie z prawem. W tym przypadku powinno być tak, że po przeprowadzeniu sprawy karnej firma mogłaby występować do sądu cywilnego przeciwko piratowi. I wtedy żądać odszkodowań.

 

*Adam Rapacki jest wiceministrem MSWiA odpowiedzialnym za policję

 

Robert Zieliński

 

Muszę Państwu powiedzieć, że w końcu zdecydowałem się ujawnić kulisy powstania tej afery, którym media w końcu nadały właściwy kształt. Trochę się to ciągnęło, część z Państwa traciła cierpliwość kiedy pisałem - proszę czekać, proszę się uzbroić w cierpliwość, gdyż ja działam, no i się doczekaliśmy w końcu - udający nic niewiedzącego minister Rapacki, a to komendant główny, który zacznie za chwilkę udawać, że też o niczym nie wiedział. Spokojnie drodzy Państwo, dobrze wiedziałem co należy w takich sprawach robić, gdyż z takimi aferami dzięki kilku ministrom, sędziom, prokuratorom, ba - samemu Lechowi Wałęsie, Lechowi Kaczyńskiemu mam już od szeregu lat do czynienia, no i drugie ba - za to w areszcie niewinnie przesiedziałem, a przed nim prawie dwa lata w Czechach, a teraz mieszkanie straciłem, ale jak widzicie cierpliwość czasami popłaca. Dziennikarz śledczy (Robert Zieliński) swoją pracę zakończył, więc ja teraz do boju o odszkodowania dla Was ruszam !! A wszystko się tak niewinnie zaczęło... ;) Pamiętacie dobrze aby ?? :o

 

PS Fajnie byłoby, aby ktoś z Państwa połączył pewne znane fakty i przedstawił je tu, na naszym Forum - czy wszystko ode mnie wychodzić musi? :D Macie podane to wszystko jak na dłoni, ja nie ukrywałem pewnych spraw istotnych lecz kilka dla dobra sprawy wręcz musiałem. Szkoda tylko, że red. Robert Zieliński nie do końca pewnymi śladami, tropami podąża i daje się omamiać - niestety, chyba ja jednak będę musiał pałeczkę przejąć i zapytać choćby komendanta głównego Policji oraz min. Rapackiego co to były za szkolenia ostatnimi czasy, którym poddani zostali policjanci? Za czyje pieniądze te "szkolenia" się odbywały i czemu miały służyć? Dlaczego OBIG nagle się ode mnie odciął, choć i mnie na te szkolenia jako prelegenta zapraszał? Dlaczego zamiast sprawnie przeprowadzonej akcji przeciwko piratom policja wysłała przez OBIG sygnały, by piraci pousuwali kompromitujące ich materiały? Dlaczego, choć doskonale wiecie, że byłby w stanie w ciągu kilku miesięcy z piractwem się w Polsce uporać nic w tym kierunku nie robicie? Ile jeszcze lat zamierzacie ten cyrk prowadzić i utrzymywać na plecach Internautów a za pieniądze m.in. twórców, autorów swoich kolesiów z tzw. organizacji zbiorowego zarządzania? Strach, że roboty dla nich nie będzie, gdy piractwo padnie? Tych pytań jest znacznie, znacznie więcej !! Raz jeszcze podkreślam - z piractwem czas skończyć, a dać w końcu szansę na porozumienie się m.in. producentów z Internautami !! Ludzie to widzą i przy kolejnych wyborach dokonają oceny - chcecie się utrzymać u władzy, więc czas przestać o pewnych sprawach gadać, czas zacząć je realizować Drogie Panie, Drodzy Panowie !! Polacy to mądry i pracowity Naród - Naród jakich mało, o czym przekonują się te wszystkie państwa, które przed nami swe rynki pracy otworzyły, ale to na Was spoczywa obowiązek, by Oni wszyscy do Polski wrócili, bo pracy jest dosyć dla nas wszystkich, tylko coś organizacja jakby szwankowała... Do OBIG jeszcze powrócę, by przedstawić Państwu nieznane Wam jeszcze fakty, o których Dziennik.pl z pewnością nie napisze - a szkoda... ;)

Edited by CzytanieNaEkranie.com
Posted

"Jeśli takie zgłoszenia, jakie robi Obig, sypną się tysiącami, prokuratura i policja zostaną sparaliżowane. Dlatego powinny one dotyczyć tylko osób rozpowszechniających nielegalnie treści na masową skalę, a nie płotek, które wymieniły kilka plików z muzyką - mówi nasz rozmówca."

 

Madrze prawi ten czlowiek. Popieram w 100%.

Posted

http://forum.dobreprogramy.pl/post1415876.html - inne podobne działania :D

 

<h3 class="first">Uwaga na Cartall - Mapa Polski</h3>

Na prośbę autora tekstu, publikuje go również tu.

Latem tego roku organizowałem razem ze znajomymi imprezę dla kilkudziesięciu osób. Ponieważ miała ona odbyć się w dość niecywilizowanym miejscu (ośrodek wypoczynkowy w środku lasu), na stronie informacyjnej zamieściliśmy dokładne mapki dojazdowe. Jako, że miałem program firmy Cartall “Mapa Polski”, uznałem za dobry pomysł wykorzystanie go do sporządzenia tych map. Po wygenerowaniu mapy interesującego nas obszaru, wystarczyło zrobić zrzut ekranu, dodać punkty odniesienia programem graficznym i wrzucić na serwer. Impreza się odbyła, bawiliśmy się dobrze, strona została. Nikt nie podejrzewał co nas czeka...

 

 

Ponad miesiąc po imprezie, napisał do mnie kolega z firmy hostującej nam stronę (za darmo zresztą, w ramach sponsorowania imprezy). Okazało się, że dostał pismo od firmy Map1 z Łodzi, która to firma żąda od niego prawie... 6000 zł za użycie 3 fragmentów mapy, na którą oni mają licencję. Napisałem mu, że mapy są z programu kupionego legalnie, więc nie widzę w czym problem. Dostałem odpowiedź, że nic to ich nie obchodzi, bo publikować części programu nie wolno, ale są skłonni zejść z odszkodowaniem do 4200. Dodatkowo sprawa przeniosła się na mnie, bo akurat pech chciał, że to ja podpisałem umowę na hosting i na mnie była zarejestrowana domena.

 

 

Suma mnie lekko zmroziła. Cały składkowy budżet naszej imprezy wynosił mniej niż chciała firma za te trzy pliki JPEG. Zacząłem grzebać w sieci, wypytywać znajomych czy znają prawników, którzy są w stanie pomóc. Przeczytałem też (chyba pierwszy raz w życiu) umowę licencyjną przy instalacji Mapy Polski. Nie było w niej ani słowa o zakazie robienia zrzutów ekranu. Jedyne co znalazłem, to że faktycznie nie wolno rozpowszechniać fragmentów programu. Tylko czy zrzut jest fragmentem programu? Jeśli tak, to miliony ludzi popełniają przestępstwo, publikując w sieci zrzuty i filmiki z programów, gier, itp. O pismach komputerowych i portalach recenzenckich to nawet nie wspomnę...

 

 

Grzebanie w sieci uświadomiło mnie również, że nie jestem odosobnionym przypadkiem. Fora internetowe pełne były ludzi, których Map1 pozwała za użycie ich mapek; czy to pochodzących z programu Cartalla, czy też ze strony Emapa. Na stronie oczywiście też żadnej wzmianki o zakazie publikacji nie było... Proceder okazał się bardzo zorganizowany i schematyczny – firma wysyła pisma, najczęściej wybierając strony prywatne uczniów, studentów, organizacji niekomercyjnych, itp. i straszy sądem. Od razu też zamiast przewidzianej prawem 3-krotności sumy zadośćuczynienia (nomen-omen według wymyślonego przez nich samych cennika) proponują łaskawie 2-krotność, aby w końcu czasami (jeśli ktoś się nie wystraszy, tylko negocjuje), dojść do 1-krotności. Co ciekawsze, na forach aktywnie udzielał się też ktoś z Map1, być może nawet sam właściciel, pod różnymi nickami. Pisał, że szans w sądzie nie ma, roztaczał ciemne wizje... Zainteresowanym polecam Google, te dyskusje wciąż są w sieci.

 

 

Poczytałem sobie, podyskutowałem z kilkoma prawnikami i też zacząłem negocjować. Prawnicy wprawdzie co do jednego radzili nie bać się i doprowadzić do rozprawy sądowej – podobno z uwagi na niską szkodliwość czynu możliwe jest umorzenie, albo kara jest typu kilkaset złotych na organizację charytatywną. Oprócz tego mogłem się bronić tym, że tak naprawdę nie udostępniałem żadnych elementów programu Cartalla, bo mapy nie są w nim plikami, nawet nie istnieją jako bitmapy, bo są dynamicznie renderowane na podstawie zawartych w programie danych. To mniej więcej tak, jakby firma Adobe skarżyła użytkowników Photoshopa za to, że rozpowszechniają stworzone nim pliki graficzne. Z drobną różnicą – mapy to specyficzna kategoria w prawie autorskim i prawnicy nie gwarantowali mi, że ta strategia przekona sąd. Niestety na wyrok skazujący, z wpisem do akt i wszelkimi tego konsekwencjami, pozwolić sobie nie bardzo mogę, bo ryzykowałbym utratę pracy. No i zostałbym oficjalnie przestępcą...

 

 

Zacząłem negocjować. W międzyczasie koledzy w mgnieniu oka zorganizowali zbiórkę pieniędzy na karę, która ostatecznie nawet przekroczyła żądania Map1. Rozmawiając z wieloma ludźmi dowiedziałem się wielu interesujących rzeczy o Map1. Okazało się, że firma nie produkuje żadnych map, co sugeruje ich strona internetowa. Jedyne co robią jej pracownicy w siedzibie firmy (która przypomina bardziej psią budę niż biuro – kolega z Łodzi pofatygował się osobiście), to masowe wysyłanie pism straszących sądem i kolejnych etapów aż do ugody. Wiele osób płaci od razu, inni po negocjacjach. Nieliczni ryzykują sądem, a konsekwencje są jak powyżej. Niestety prawo jest po stronie firmy, bo nieświadomość nie zwalnia z odpowiedzialności. “Prezes zarządu” (jednoosobowego zresztą), niejaki Michał Okonek, zbija straszne pieniądze na tej luce, żerując na ludzkim strachu i bezradności, a wszystko w świetle obowiązujących przepisów. Cóż, padło i na mnie...

 

 

Negocjacje z Map1 skończyły się na kwocie 2200 brutto (firma uparcie podawała kwoty netto, chociaż od początku informowałem, że nie jestem firmą, wysłali mi też pismo, że chcą mój REGON i KRS do sporządzenia ugody, śmiechu warte). Co ciekawsze, ugoda przyszła, z kwotą... 1700 zł z groszami. Dlaczego – nie mam pojęcia. Dla mnie zawsze lepiej. Ugoda wyglądała dobrze, pewnie dlatego, że poinformowałem ich, że skonsultuję z prawnikiem. Podobno zwykle zawarta jest w niej klauzula przedłużenia licencji na mapy na kolejny rok, w co niektórzy dali się wkopać i przejrzeli dopiero po kolejnej fakturze, czyli lekko za późno. Za to ugoda nie była podpisana, a dołączone do niej pismo i krótki termin zapłaty nakłaniały do szybkiego przelewu. Pomyślałem, że czymś to śmierdzi – ja wpłacę pieniądze, a oni powiedzą, że ugody nie zawarli. Podpisałem więc i odesłałem z uprzejmą informacją, że wpłacę gdy oni się formalnie zgodzą, podpisując. Nie minął tydzień i dostałem swój egzemplarz, bez protestów.

 

 

Dziś dokonałem wpłaty i mam nadzieję, że to koniec moich kontaktów z Map1. Jeśli ktoś spyta – dlaczego nie użyliście darmowego Google Maps? Dobre pytanie. Gdybym wiedział, że zostanę przestępcą, to bym użył. Ba, narysowałbym te cholerne mapki ręcznie albo poprosił kogoś... Nie kupowałbym też za 9,99 (plus wysyłka) programu Cartalla na Allegro (oryginalny jak najbardziej), w ogóle trzymałbym się z daleka od wszelkich produktów związanych z Map1 (między innymi Emapa i ich mapy w urządzeniach GPS). Teraz już to wiemy, lżejsi o 1700 zł i sporo nerwów, bogatsi za to w doświadczenie, którym chcemy się podzielić z innymi. Przede wszystkim po to, żeby nie popełnili tego samego błędu, ale też aby firmy takie jak Map1 nie mogły praktykować swojego procederu. Dlatego też będę wdzięczny za przekazywanie tej informacji dalej. Jeśli macie strony, a na nich mapki – sprawdźcie jakie, bo drogo Was to może kosztować.

Posted (edited)

http://napisy.info/forum/index.php?showtop...29506&st=40

 

 

Jeden z Użytkowników naszego serwisu podesłał mi mailem, celem zapoznania się przeze mnie, link do ciekawego artykułu, który przetłumaczył dla Was nasz nowy, młody "narybek" - Jan Marcinkowski. Przedstawiam Państwu tłumaczenia Jasia mając nadzieję, że z pośpiechu Jan błędu nie popełnił, a jeżeli tak - to zapewne z pośpiechu (mile widziane poprawki, o ile błędy w tłumaczeniu dostrzeżecie). A swoją drogą, to brawo Janie - jak na niespełna 18 lat, to całkiem, całkiem sobie radzisz z oboma językami - i polskim, i angielskim. ;)

 

"Jak Logistep wyłapuje udostępniających pliki" (klikając na tytuł zapoznać się można z angielską treścią artykułu).

 

Nie jest żadną tajemnicą fakt, że przedsiębiorstwa takie jak Logistep monitorują sieci p2p, by podawać do sądu udostępniających, którzy oferują oprogramowanie od klientów takich jak Zuxxez. Niemiecka spółka zaskarżyła 500 brytyjskich użytkowników sieci p2p, twierdząc przy tym, że nielegalnie dystrybuowali oni grę "Dream Pinball 3D". Witryna TORRENTFREAK dorwała kopię jednego z tych wysyłanych listów, które wyszczególniają proces działania Logistepu, celem dojścia do tego, jacy użytkownicy nielegalnie udostępniają grę.

 

Logistep używa oprogramowania zwanego File Sharing Monitor, który wskazuje użytkowników programów E-Donkey i Gnutella. Działa to tak:

 

- Oprogramowanie łączy się z serwerem p2p i żąda nazwy pliku zapisującego wszystkie adresy IP, które oferuję tę nazwę

- Wysyłają prośbę pobrania pliku i jeśli pobranie jest dozwolone, zapisuję dane informacje w bazie danych

- Nazwa pliku, jego rozmiar, IP udostępniającego, protokół P2P, aplikacja służąca połączeniu się z P2P, czas i nazwa użytkownika

- Po uzyskaniu powyższych informacji, aplikacja dokonuje automatycznego rozeznania whois (tj. sprawdzenia, do kogo należy dany np. adres IP) i może wysłać list zawiadamiający o naruszeniu prawa do ISP (Internet Service Provider)

 

Sądzę, że to interesująca obserwacja - wszystko odbywa się nieomalże automatycznie, a prowadzi to do pewnych pytań. Skąd oni wiedzą, które archiwum ma właściwy rozmiar i że jest to akurat ich produkt, a nie jest to archiwum, które "złamano"? Czyż nie jest również możliwym fakt, że nie można znać dokładnego rozmiaru pliku, jeśli się go przynajmniej raz nie pobierze celem zweryfikowania, czy jest to naprawdę ich produkt?

 

Przyjmijmy, że nie są tacy głupi i że przefiltrowują każdy poniższy plik do konkretnego rozmiaru, by zapobiec podaniu do sądu użytkowników, którzy udostępniają modyfikacje lub patche. Idźmy dalej z przyjmowaniem faktów, że plik, który jest oznaczony w pewien sposób (tagi grupowe) i jest dzielony przez wielu użytkowników, jest tym właściwym programem. Czy to jednak znaczy, że użytkownik, którego zaskarżają, jest odpowiedzialny? Zawsze podadzą do sądu posiadacza konta, który może być, ale może też nie być osobą, która udostępniła dane pliki.

 

Jakie przychodzą mi do głowy prawdopodobne rozwiązania, które sprawią, że File Monitor Logistepu będzie bezużyteczny? Proszę zwrócić uwagę, że to jest czysto hipotetyczne, nie doradzam nikomu korzystać z poniższych metod.

 

- nie udostępniać plików

- udostępniać te, których nazwy nie pasują do faktycznej zawartości

- używać szyfrowania do udostępniania plików

- używać Virtual Private Networks jak RELAKKS

- przerzucić się na Usenet

- kupić grę :D

 

Należy coś jeszcze dodać?

 

Tłumaczenie: Jan Marcinkowski

Edited by CzytanieNaEkranie.com
Posted

http://napisy.info/forum/index.php?showtop...29506&st=80

 

 

1. Dowodem w sądzie mogą być TYLKO logi od operatora klienta końcowego, ze wskazaniem czasu, poprawnego adresu sprzętowego urządzenia końcowego zarejestrowanego w bazie operatora. Logi jednoznacznie i niezaprzeczalnie muszą wskazywać klienta końcowego opisanego w umowie. Jeśli coś jest nie tak, to logi nadają się do śmietnika.

2. Jeśli chcą Was za coś ukarać, to muszą przedstawić dowód w postaci logu DATA >>> OD >>> DO >>> PROTOKÓŁ >>>.

3. Operator telekomunikacyjny przedstawia logi TYLKO na pisemne wezwanie prokuratury. Żaden policjant nie ma prawa nawet poprosić o logi. Logi zawierają INFORMACJE NIEJAWNE i nie mogą być w żaden sposób rozpowszechniane ani nawet źle przechowywane. Jeśli ktoś dysponuje takimi logami (czy to policjant, czy kancelaria prawnicza czy ktokolwiek inny) niezgodnie z ustawą, to podpada pod prawo karne - ujawnienie informacji niejawnych.

4. Jeśli dostajecie pismo od kancelarii prawniczej, która twierdzi, że coś tam ściągaliście lub rozpowszechnialiście, to pójdźcie za moją radą i w ten sam dzień zgłoście do Prokuratury, że prawdopodobnie "firma posiadła informacje niejawne" oraz że "operator ujawnił dane niejawne". Jeśli operator wybroni się tym, że nie udostępnił danych, to skarżycie kancelarię o próbę wyłudzenia.

5. Jeśli sprawa dotyczy "zdarzenia" sprzed ponad 12 miesięcy, to operator raczej nie dysponuje logami, dyski twarde obowiązuje rotacja. Tylko bardzo nieliczni archiwizują ruch na płytach DVD.

6. Jeśli jakaś kancelaria chce Was sądzić, to niech Wam udowodni winę !! Patrzcie powyższe 5.

7. Pamiętajcie, jak złapią Was za rękę, to mówcie, że to nie Wasza.

 

Mam nadzieję, że trochę przybliżyłem temat od strony małego Operatora.

 

Pozdrawiam serdecznie i miłej nocy życzę.

 

Jakub

Posted

http://di.com.pl/news/21996,0,Adres_IP_to_...o_piractwo.html

 

 

Adres IP to nie dowód w sprawach o piractwo

 

 

<h2 id="pub_lead">Poważny cios walce z piractwem komputerowym zadał przemysłowi rozrywkowemu francuski sąd. Stało się to w momencie, gdy Francja zaproponowała zaostrzenie sankcji za nielegalne pobieranie plików z Sieci.</h2>Dwóch Francuzów oskarżonych o udostępnianie plików w internecie osobom trzecim i skazanych przez sądy pierwszej instancji, uniknie jednak wyroków. Sąd apelacyjny w Rennes uchylił wyroki sądów niższej instancji, uznając dowody za zbyt mało przekonujące - informuje News.Torrent.pl.

 

Całe oskarżenie opierało się na adresach IP podejrzanych osób. Sąd uznał jednak, że nie są one wystarczającym dowodem, na podstawie którego można kogokolwiek uznać winnym i wymierzyć karę. Poza tym adresy te zostały zdobyte w sposób niezgodny z prawem, przez co automatycznie winny zostać wyłączone ze sprawy.

 

Podobna sprawa zakończyła się kilka miesięcy temu w Stanach Zjednoczonych. Tanya Anderson została najpierw oskarżona, a później skazana za nielegalne pobieranie plików. Ostatecznie jednak, po dwóch latach procesu, pani Anderson została oczyszczona z zarzutów. Sąd uznał bowiem, że adres IP nie jest wystarczającym dowodem.

 

Przegrana sprawa stanowi poważny cios dla samej Francji, która, przejmując przewodnictwo Unii Europejskiej 1 lipca br., zapowiedziała zaostrzenie walki z piractwem komputerowym. Jej wstępna propozycja zakłada, że osobom, którym udowodnione zostanie pobieranie plików zabezpieczonych prawami autorskimi, odcinany będzie dostęp do internetu. Propozycja ta stoi jednak w sprzeczności ze stanowiskiem Parlamentu Europejskiego.

 

Jednocześnie warto odnotować, że zwycięstwo IFPI na Półwyspie Apenińskim. Razem z Guardia di Finanza (włoską policją skarbową) organizacja strzegąca interesów przemysłu fonograficznego zamknęła forum Downrevolution.net. Na forum tym spotykało się około 30 tysięcy internautów, by wymieniać się odnośnikami do muzyki i filmów zamieszczonych m.in. w serwisach Rapidshare.com oraz Megaupload.com.

 

Wśród czterech zatrzymanych osób, tylko jedna jest pełnoletnia. Podczas akcji zabezpieczono 17 komputerów, trzy zewnętrzne twarde dyski, a także płyty CD oraz DVD. Jak podaje IFPI zatrzymanym grozi do trzech lat więzienia, do 15 tysięcy euro grzywny, a także sankcje administracyjne.

Posted

http://napisy.info/forum/index.php?showtop...80&start=80

 

Czyli, wg mnie, ciąg zdarzeń powinien wyglądać następująco:

 

1. Ktoś (np. LOGISTEP) wykorzystując oprogramowanie np. emule namierza IP z danym programem, po czym

 

2. składa zawiadomienie o możliwym popełnieniu przestępstwa wskazując nr IP (tylko czy IP wystarczy w tym przypadku?), (tu działanie LOGISTEPU się kończy) następnie

 

3. POLICJA stosując swoje oprogramowanie i sprzęt namierza IP i ściąga określony plik (prowokacja).

 

4. POLICJA ustala, czy plik owy jest rzeczywiście nielegalnie udostępnianym programem (a nie tylko plikiem o podobnej nazwie)

 

5. POLICJA uzyskuje dane osobowe od Operatora na podstawie IP (przy czym pod jednym IP może być kilka komputerów)

 

6. POLICJA na podstawie uzyskanego nakazu (od Sądu) dokonuje przeszukania u konkretnych osób i zabezpiecza materiał dowodowy, jeśli rzeczywiście znajdzie owe oprogramowanie

 

7. POLICJA przekazuje materiały do prokuratury już ze wskazaniem konkretnego PODEJRZANEGO.

 

8. Prokuratura prowadzi śledztwo i przekazuje sprawę do Sądu.

 

9 Sąd, po zbadaniu sprawy, wydaje wyrok.

 

Oczywiście na każdym etapie musi owe podejrzenie się potwierdzić, inaczej sprawa upadnie przed kolejnym etapem.

Posted (edited)
Tylko czy zrzut jest fragmentem programu? Jeśli tak, to miliony ludzi popełniają przestępstwo, publikując w sieci zrzuty i filmiki z programów, gier, itp. O pismach komputerowych i portalach recenzenckich to nawet nie wspomnę...

 

Tak, zrzut ekranu jest naruszeniem praw autorskich. Oczywiście liczy sie kontekst. Wykorzystanie takiego screenu w prezentacji ppt dla malego grona znajomych jest OK, ale umieszczenie na stronach www jest rozpowszechnianiem masowym, co narusza ww. ustawę. Naturalnie 3 screeny opatrzone recenzją w programie fachowym mozna uzna c za cytat dozwolony, 20 screenów juz byloby czerpaniem korzy sci, gdyz duza ilosc fotek moze przyciagnac uzytkownika do np zakupu czasopisma czy skrzystania z danej strony internetowej. Jesli te 3 screeny oblepione beda tylko reklamami, to jest czerpanie krzysci z czyjejs tworczosci nawet jelsi sa to tylko 3 screeny, ktore nie sluza celom informacyjnym

 

Witaj,

 

nie kazdy jest polonista, tu chodzi o pokazanie tresci a nie rozczulanie sie nad bykami , jesli uwazasz ze nie ten dzial to prosze przenies go do odpowedniego dzialu :D.

 

pozdrawiam

Sorry, nie chodzi o bycie polonistą, tylko o znajdowanie informacji. Ktoś inny wpisze prawidłową wersję i twojego tekstu już nie znajdzie po słowach kluczowych

 

 

MOja rada: korzystać z open source, czytać licencje, pytać się, wyrobić w sobie nawyk zmieszczania notek prawnych do własnych tekstów i jeszcze raz: korzystać z OPEN SOURCE lub innego free software. Nie należy skusić się na łase kąski piękne grafiki, gdy nie znamy statusu prawnego utworu. Każda grafika, każda! ma autora i podlega ochronie prawnoautorskiej, nawet gdy nie znamy tego autora. Dlatego należy się za każdym razem upewnić co do tego, kto ma prawa autorskie majątkowe i niemajątkowe.

 

***

 

BTW, piszesz o przypadkach łamania prawa (autorskiego), a sam przeklejasz całe artykuły, jakby link nie wystarczył.

 

***

 

Jeśli chodzi o samo ściganie piractwa, to z jednej strony jest to słuszne, z drugiej strony kto w życiu nie piracił? Oczywiście są tacy co udostępniają miliony plików, a są tacy co tylko ściągają. Więc kaliber jest i generalnie nie można wszystkich traktować równo.

 

Z drugiej strony byłem ostatnio w kinie na filmie 2012. I ja się nie dziwię, że ludzie zamiast płacić 20 zł za bilet, wolą sobie kupić 20GB transferu na Chomikuj.pl i za tę sumę ściągną sobie 20-40 takich filmów i ta kasa w dodatku nie trafi w ogóle do producenta czy właściciela praw autorskich.

 

Dlatego trzeba znaleźć złoty środek, ale tu znowu natrafiamy na pazerność firm, jak przytoczonych powyżej, które polują. W Niemczech jest jeszcze gorzej z takimi polowaniami, są częstsze, bo prawo autorskie jest bardziej restrykcyjne.

Edited by umberto
Posted
Tak, zrzut ekranu jest naruszeniem praw autorskich. Oczywiście liczy sie kontekst. Wykorzystanie takiego screenu w prezentacji ppt dla malego grona znajomych jest OK, ale umieszczenie na stronach www jest rozpowszechnianiem masowym, co narusza ww. ustawę. Naturalnie 3 screeny opatrzone recenzją w programie fachowym mozna uzna c za cytat dozwolony, 20 screenów juz byloby czerpaniem korzy sci, gdyz duza ilosc fotek moze przyciagnac uzytkownika do np zakupu czasopisma czy skrzystania z danej strony internetowej. Jesli te 3 screeny oblepione beda tylko reklamami, to jest czerpanie krzysci z czyjejs tworczosci nawet jelsi sa to tylko 3 screeny, ktore nie sluza celom informacyjnym

 

 

Sorry, nie chodzi o bycie polonistą, tylko o znajdowanie informacji. Ktoś inny wpisze prawidłową wersję i twojego tekstu już nie znajdzie po słowach kluczowych

 

 

MOja rada: korzystać z open source, czytać licencje, pytać się, wyrobić w sobie nawyk zmieszczania notek prawnych do własnych tekstów i jeszcze raz: korzystać z OPEN SOURCE lub innego free software. Nie należy skusić się na łase kąski piękne grafiki, gdy nie znamy statusu prawnego utworu. Każda grafika, każda! ma autora i podlega ochronie prawnoautorskiej, nawet gdy nie znamy tego autora. Dlatego należy się za każdym razem upewnić co do tego, kto ma prawa autorskie majątkowe i niemajątkowe.

 

***

 

BTW, piszesz o przypadkach łamania prawa (autorskiego), a sam przeklejasz całe artykuły, jakby link nie wystarczył.

 

***

 

Jeśli chodzi o samo ściganie piractwa, to z jednej strony jest to słuszne, z drugiej strony kto w życiu nie piracił? Oczywiście są tacy co udostępniają miliony plików, a są tacy co tylko ściągają. Więc kaliber jest i generalnie nie można wszystkich traktować równo.

 

Z drugiej strony byłem ostatnio w kinie na filmie 2012. I ja się nie dziwię, że ludzie zamiast płacić 20 zł za bilet, wolą sobie kupić 20GB transferu na Chomikuj.pl i za tę sumę ściągną sobie 20-40 takich filmów i ta kasa w dodatku nie trafi w ogóle do producenta czy właściciela praw autorskich.

 

Dlatego trzeba znaleźć złoty środek, ale tu znowu natrafiamy na pazerność firm, jak przytoczonych powyżej, które polują. W Niemczech jest jeszcze gorzej z takimi polowaniami, są częstsze, bo prawo autorskie jest bardziej restrykcyjne.

 

Witaj dlatego byki poprawiłem ;)

 

Co do wklejania tekstu to uznałem że tekst warty przeczytania, a z linkami to różnie bywa jak znikną to i treści nie będzie :D

Posted
Witaj dlatego byki poprawiłem :)

 

Co do wklejania tekstu to uznałem że tekst warty przeczytania, a z linkami to różnie bywa jak znikną to i treści nie będzie :)

To trzeba zrobić screeny,wrzucić na imageshack.us i wkleić linka (co i tak jest naruszeniem prawa autorskiego) :)

  • 4 months later...
  • 2 months later...

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.