Jump to content

Marus

Użytkownik
  • Content Count

    74
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    2

Everything posted by Marus

  1. Można byłoby to ograniczyć tylko do polskich znaków diakrytycznych, więc nie ma problemu. Nie szukajmy dziury w całym. Po prostu sprawa z IDNami została źle rozegrana i trzeba spojrzeć prawdzie w oczy.
  2. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że źle została rozegrana sprawa z tymi IDN. Generalnie cała masa ludzi wchodzi na stronę wpisując frazę w Google a nie w pasku adresu, przez co użycie IDN w nazwie domeny trafia się niezwykle rzadko. Jak ktoś już wpisuje adres w pasku, to jest raczej świadomym użytkownikiem, a taki też unika polskich znaków we wpisywanej domenie. Tak więc poza nielicznymi przypadkami, to ten IDN ma bardziej charakter psychologiczny. Chyba dużo lepiej by było, gdyby po prostu wprowadzając IDN zrobiono coś na wzór rejestracji domen .uk, gdzie właściciel non-IDN miałby pierwszeństwo rejestracji. Wtedy i zwykły Kowalski i domainer by zyskali, bo zwiększyłaby się świadomość IDN i każdy miałby to czego chce.
  3. Jak dzieci, jak dzieci Jedni z zazdrości, że spada wartościowa domena chcą popsuć radość innym (jakież to polskie...). Inni na złość adminom i właścicielowi opcji będą im teraz dogryzać. Jeszcze inni będą udawać, że walczą o wolność słowa. Tacy jak ja będą tracić teraz czas na odpisywanie w temacie, który nic nie wnosi. A nikt się nie zastanowi po co w ogóle mamy rozmawiać o spadających domenach i po co byś takim złośliwym w życiu i zachowywać się jak pies ogrodnika
  4. Czyli dalej nie mogę liczyć od Ciebie na jakiekolwiek fakty, dane i liczby, a w zamian mamy tylko enigmatyczne stwierdzenie, że "nie interesują Cię inne rynki" i jeszcze wmawiasz mi, że to ja filozofuję? Literówka od kwejka 2,7k UU poszła kilka dni temu za 700zł. Łatwo więc wyliczyć, że to jest jakieś 2,5k złotych za sam goły i pusty ruch 10k UU (z czego część to boty), a Ty chcesz wmówić że strona 10k UU z zapleczem, tekstami, bazą, historią, skryptami itd. jest warta 1000 złotych?
  5. Ale ja wyraźnie zaznaczyłem, że śmieszne kotki nie klasyfikują się pod moją wycenę Takie strony nie mają rzeczywiście takiej wartości, o której mówię. I co więcej - wartość akurat tego typu stron będzie na pewno wyjątkowo spadać (a nie wzrastać jak większości innych), chociażby dlatego że sieci społecznościowe z których żyje ten serwis co chwilę tną zasięgi. Dla równowagi (albo może przeciwwagi, bo to też skrajne przypadki) tu masz za to kwotę dotacji UE na jakieś śmieszne stronki http://m.innpoland.pl/e9986c5b8addf43363eda2223e1245d9,641,0,0,0.jpg Tak na marginesie, to jest to dość dziwne, że niektórzy z Was chcą wyceniać działające sprawnie od kilku lat strony na tak niskim poziomie. Firmy tworzące aplikacje na smartfony biorą za dobrą aplikację tyle, na ile niektórzy wyceniają sprawnie działający serwis internetowy Naprawdę postawilibyście znak równości między raczkującą aplikacją (kompletnie bez treści, która za chwile zostanie rzucona na głęboką wodę) i sprawnie działającą stroną internetową, która ma już wyrobioną markę i swoje grono odbiorców?
  6. Praktyka pokazuje, że przy takich zakupach nie chodzi tylko i wyłącznie o bezpośrednie przełożenie wydatków względem zysków. To znaczy to też jest ważne, ale nie jest to jedyny czynnik determinujący zakup. Agora kupowała strony, których koszt zwróciłyby się po 20 latach. Po co to robiła? W sumie powodów jest wiele - dzięki temu budowała markę, stawała się globalnie coraz większa, co suma summarum także wpływało na jej wielkość. Wracając do sprawy - jeżeli strona ma 100k UU i ma jakąś sensowną tematykę, to może na reklamach zarabiać prawie tyle co nic, a firma powiązana z tą tematyką bez problemu wyłoży kasę i to znacznie większą niż zakup kawalerki. Dlaczego? Prosta sprawa: A. sami zyskają przestrzeń reklamową, więc nie będą musieli wydawać pieniędzy gdzieś indziej B. może mają pomysł na monetyzację, której nie umie/nie może wdrożyć obecny właściciel (w sumie to tak jak Telepolis) C. może strona mieć jakieś koszty, z których kupujący zejdzie bez problemu i uczyni biznes mocno rentownym D. wiedzą, że jak zakupią sami, to nie zakupi tego już konkurencja, która może samodzielnie zrobić kroki A. i B. - wbrew pozorom to ważny argument Dlatego też przełożenie względem zarobków na stronie jest moim zdaniem kompletnie ślepym strzałem. Strony mające kilkaset UU, które mogłyby być sprzedane, to są na polskim rynku perełki, a nie coś co jest warte kilkunastoletniego Passata.
  7. W takim razie di.pl to też jest forum sprzedażowe, bo ma linki afiliacyjne do AM? Onet jest także stroną sprzedażową, bo ma linki partnerskie do całej masy różnych rzeczy, gier, a nawet portali? Blog kulinarny Pani Krysi, która daje w stopce link do Ceneo też jest blogiem sprzedażowym? Strona sprzedażowa to dla mnie wakacjePL, gdzie zysk opiera się na tym, że ktoś sprzedaje usługi (albo towary). Jak strona ma reklamę z linkiem afiliacyjnym to nie czyni to z niej strony sprzedażowej, no bez przesady No a inwestycje na giełdzie są bezpieczne? Giełda jest chyba jeszcze bardziej niebezpieczna od prowadzenia strony, a mimo tego średnia stopa zwrotu jest na giełdzie 6x niższa od tej którą Ty proponujesz za stronę... Zresztą trochę ten temat przypomina wojnę "fakty vs słowo". Ja podałem przykład takiej sprzedaży, Kangur podał informację o 6-krotności rocznych przychodów, potem podałem Ci przykłady innych rynków i ich stopy zwrotu, a jako kontrargumenty nie widzę niczego z Twojej strony, co ma jakieś umocowanie w faktach/liczbach/danych. Podaj liczby, podaj jakieś dane, podaj przykłady rynków ze stopą zwrotu 50%, oprzyj się na czymś do czego będę się mógł odnieść... Panowie, naprawdę nie jest łatwo stworzyć fajną stronę ze 100k UU. Takich stron w Polsce jest raptem około 5000, z czego lwia część to są strony gigantycznych koncernów, które wydały gigantyczne pieniądze na marketing. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mający taką stronę sprzedał ją za równowartość kilkunastoletniego Passata... No po prostu nie
  8. Dobrze, zejdę na ziemię, ale zanim to zrobię to wskaż mi 2-3 branże, w których stopa zwrotu zainwestowanego kapitału jest równa średnio 50% rocznie (bo założyłeś dwuletni zwrot z inwestycji). Używam słowa średnio, żebyś mi nie wyskoczył ze sprzedażą zarejestrowanej domeny za 12zł za 100zł Przykładowo dla rynku nieruchomości mieszkalnych stopa zwrotu sięga bodajże ok. 7-8% (10-15 lat zwrotu). Na polskiej giełdzie w ciągu ostatnich 20 lat stopa zwrotu wyniosła 8% (12 lat zwrotu). Gdybyśmy wybrali nawet najlepszy fundusz giełdowy, to jego stopa zwrotu wyniosła 11,5% (9 lat zwrotu). Dlaczego więc ktoś miałby Ci sprzedać duży serwis za 2 letni okres zwrotu, kiedy norma na rynku jest 4-6 razy większa? Bzdura Te linki partnerskie pojawiły się dopiero po sprzedaży, a nie przed... Przed sprzedażą to była normalna strona informacyjna z aktualnościami i recenzjami.
  9. @banialuka1 - Przecież powiedziałem wyraźnie, że oczywiście takie przeskalowanie nie jest idealne, dlatego nie upieram się, że taki serwis kosztuje 500k, a powiedzmy 150k... Dlaczego więc przyrównujesz to do 500k? Tylko po to, by pasowało do Twojej tezy? Gdyby teraz przeskalować to do serwisu 10k, to według mojej wyceny byłoby to około 7-10k i to by się jak najbardziej zgadzało, bo często jest tam jakiś CMS, szablon, wkład pracy, teksty, zainwestowany czas i pieniądze. Natomiast ciekawiej się robi jak przeskalujemy do serwisu 10k Twoją wycenę. Według Ciebie taki serwis kosztowałby ile - 1-2k? @Igorex - Telepolis to strona sprzedażowa? Oni tam niczego nie sprzedają i nigdy nie sprzedawali. To jest dokładnie to o co pytasz - strona informacyjna z zakresu telekomunikacji... Sprzedażowa to była WakacjePL, której 1,2mlnUU poszło za... 84 mln. Gdybym to do tego porównał, to mógłbyś zarzucić nieprawdę i wtedy miałbyś rację
  10. Zgodnie z tym co napisałeś wcześnie, to Ty to byś sprzedał nawet za cenę remontu tej kawalerki, więc mając tę wiedzę nie dałbym Ci już sześciocyfrowej kwoty Żeby nie licytować się z Tobą na "odczucia", to podam fakty. Niedawno taką sensowną stroną która poszła pod młotek było Telepolis (strona o telefonii). 500k UU poszło za 2,5mln złotych w gotówce + zatrudnienie na dobrych etatach właścicieli serwisu, tak aby tworzyli go nadal. Prosta proporcja wskazuje, że 100k UU było więc warte coś około 0,5mln złotych (a nie doliczam do tego dodatku w postaci zagwarantowania pracy, bo zakładam że mniejsze serwisy nie są tyle warte). Tu oczywiście branża jest dość ciekawa (powiedziałbym że nawet z kategorii takiego premium), stąd i kwota spora. Jednak nadal jest spory zapas w mojej wycenie między ceną kawalerki w małym mieście, a kwotą 0,5mln Jeszcze raz dodam - mówię o sensownej stronie, nie żadnych kotkach i innych cudach, które są napompowane na czas trwania aukcji. Zdobycie 100k UU wcale nie jest takie łatwe jak się niektórym może wydawać i w życiu bym nie sprzedał takiej strony za równowartość jakiegoś remontu kawalerki lub używanego auta średniej klasy...
  11. Już widzę jak ktoś sprzedaje serwis ze 100k UU za takie śmieszne pieniądze Taki przelicznik to sobie można zastosować przy jakiejś śmiesznej literówce pudelka, która ledwo zarobi na utrzymanie, a nie przy portalu, w który trzeba włożyć masę czasu, pracy, a często i pieniędzy. Serwis ze 100k UU (zakładając, że nie są to śmieszne kotki, których ruch jest napompowany jednorazowo przez FB) ma moim zdaniem równowartość co najmniej małej kawalerki w średnim mieście. Strony, które można kupić na różnych aukcjach są często sztucznie napompowane i mają wartość bliską 0, więc nie sugerowałbym się nimi. Od razu po zakupie spada często na nich ruch, spada pozycjonowanie itd. Jak ktoś ma sensowną stronę to raczej nie sprzedaje jej przez aukcje internetowe, a w zasadzie pewnie prawie w ogóle nie sprzedaje, bo po co
  12. A to dużo domen się sprzedaje? No moim zdaniem niespecjalnie... Wiele domen (nawet bardzo dobrych) leży dziś odłogiem i nadal nie są zagospodarowane. I nie mówię tu tylko o rynku polskim, ale także globalnym. Co do piękna - no ma to swój smaczek, ale nie chciałbym, by tak wyglądały zakupy w innych branżach I jestem pewny, że Ty też byś nie chciał
  13. Moim zdaniem ciekawy temat, bo osobiście uważam, że system sprzedaży domen który jakoś wypracował się na przestrzeni ostatnich lat jest dość problematyczny i niekoniecznie efektywny. Wyobraźmy sobie, że idziemy do sklepu i chcemy kupić telewizor lub lodówkę. Gdyby zastosować zasady z rynku domen, to przy takiej lodówce zamiast ceny byłoby napisane: "zaproponuj własną cenę". Nie wiem czy to byłoby coś dobrego. Albo inny przykład - chcesz coś kupić na Allegro. Naturalną rzeczą jest to, że porównujemy sobie oferty pod różnymi kątami, także ceny. Nie wyobrażam sobie, żeby teraz pisać do kilkunastu osób zapytanie o cenę produktu. Mimo tego na rynku domen te dość abstrakcyjne zasady się przyjęły (abstrakcyjne z punktu widzenia innych gałęzi gospodarki). To chyba jest wynikiem tego, że nikt tak naprawdę nie wie "ile warta jest domena" i całość opiera się w dużej mierze na grze psychologicznej. Ja mimo wszystko chciałbym chyba widzieć normalnie zapisane ceny, bez tych zabaw negocjacyjnych i wymyślanych historii o tym jak to sprzedający ma mnóstwo ofert na tę domenę (ma tak dużo, że przez kilka lat jej nie sprzedał) lub jak to kupującemu nie zależy na tej domenie (tak mu nie zależy, że z nudów napisał)
  14. W tej konkretnej sprawie wody z cukrem blogerka w zasadzie przeczytała "na głos" etykietkę oraz ją skomentowała. Nie był więc to nawet artykuł z serii: "nie lubię tego producenta, więc kupujcie produkty mojego sponsora", tylko uświadomienie klientów co się za danym produktem kryje. Śmieszna sprawa była też w przypadku pewnej bloggerki kulinarnej, która w nazwie swojego wypieku użyła znaku towarowego pewnego producenta czekolady. Pewnie takich przypadków jest znacznie więcej, tylko nie wychodzą one na światło dzienne, wszak prościej jest usunąć po cichu jakiś wpis/komentarz niż walczyć z korporacją prawniczą. Niestety problem polega na tym, że już przez sam fakt istnienia takiego prawa wiele osób powstrzyma się przed jakąś publikacją (najczęściej negatywną), właśnie w obawie przed takimi procesami. Dojdziemy niedługo do tego, że jakaś marka będzie żądać usunięcia z danego portalu negatywnych opinii o jakimś produkcie, bo godzi to w dobre imię spółki i znaku towarowego, który jest przedstawiony na stronie. Dzisiaj może brzmi to jeszcze nierealnie, ale jeszcze kilkanaście dni temu nierealnym było to, żeby zamykać stronę Bayernu... Zresztą pojedyncze przykłady zamykania ust bloggerom/youtuberom zdarzają się już dziś, więc nie mówimy o jakiejś fikcji, tylko o rzeczywistości. Dlatego też osobiście uważam, że ten precedens z Bayernem jest bardzo niebezpieczny. Jest to jakieś przekroczenie niepisanych granic, które (co trzeba oddać) mają umocowanie prawne. Problem więc jest i należy o tym mówić, a nie udawać że wszystko jest ok.
  15. Jeżeli ktoś sugeruje coś, co nie ma miejsca, to znaczy że dyskusja merytoryczna z jego strony się skończyła i przyszedł czas na osobiste wycieczki. Wyraźnie napisałem w swoim pierwszym akapicie swojej pierwszej wypowiedzi, że jest szereg spraw, w których ochrona znaku towarowego powinna działać - np. gdyby ktoś miał domenę apple.pl i sprzedawał tam podróbki telefonów. A teraz Ty mi wmawiasz, że sugeruję że niby okoliczności nie mają znaczenia? Jest zupełnie odwrotnie - to dzisiaj okoliczności nie mają znaczenia i prowadząc dobrą i merytoryczną stronę o Bayernie grupa kibiców tego klubu jest zmuszana do zawieszenia swojej działalności. To dzisiaj możesz mieć nieprzyjemności prawne kiedy wkleisz treść etykiety z wody dla dzieci.
  16. Ja nie kwestionuję tego, czy to co się stało (czyli zamknięcie strony) jest zgodne z prawem czy nie, bo prawdopodobnie jest (niestety) zgodne i pewnie racja stoi po stronie Bayernu. Ja kwestionuję jedynie to, że prawo jest źle skonstruowane i że ta racja powinna stać po stronie właściciela strony. Powiem wprost - odnoszę nieodparte wrażenie, że obecne prawo w tym zakresie prowadzi w skrajnych przypadkach nawet do cenzury. Przykładowo bloger boi się dziś napisać, że taki czy inny produkt (np. spożywczy) jest zły, bo za chwilę ta marka napuszcza na autora tekstu armię swoich prawników i właśnie zasłania się znakami towarowymi i innymi tego typu cudami. Niedawno Blogerka która napisała notatkę o tym, że jakaś woda dla dzieci jest niezdrowa, bo producent pakuje tam masę cukru (tak, cukru do wody!!) musiała się mierzyć z jakimiś pismami, pozwami itd. a w efekcie była zmuszana do zmiany treści tekstu... Niestety obecne regulacje prawne są kompletnie niedostosowane do rzeczywistości internetowej. I efektem tych absurdów jest właśnie m.in. problem z tą stroną Bayernu.
  17. To ja znowu pójdę pod prąd Rozumiem roszczenia właściciela znaku towarowego kiedy ktoś podszywa się pod prawdziwą firmę i sprzedaje na niej takie same usługi. Jeśli więc przykładowo ktoś miałby domenę apple.pl i sprzedawał na niej chińskie podróbki, wtedy interwencja i ochrona znaku powinna działać jak najbardziej. Ale robienie rabanu o zwykłe strony informacyjne? Serio? Te przepisy są strasznie nieżyciowe i absurdalne. Jeśli Bayernowi przeszkadza strona internetowa kibiców, to rozumiem że poszli za ciosem i napisali także do Onetu, WP, czy Livescore żeby usunęli z tych stron nazwę i herb klubu?
  18. Domeny typu .xyz mają moim zdaniem jeden podstawowy feler - coraz więcej skryptów/filtrów mailowych traktuje takie domeny jako czysty spam. Nie widzę więc szans, żeby był sens na takich domenach stawiać jakieś sensowne portale, wiedząc że mniej lub więcej źródeł z góry potraktuje nas jako spamerów. Domena Web nie dość, że wygląda poważniej, to jeszcze ma szansę stać się poważną końcówką w świecie internetu (coś jak .net). Najlepiej by chyba było, gdyby był wysoki koszt rejestracji takiej domeny (np. 100zł) i stosunkowo tanie odnowienie (np. 30zł)
  19. No tu bym polemizował Przykład z mlekiem jest kompletnie nietrafiony, bo zdaje się że nasze prawo zakazuje różnicowania cen względem klientów i takie mleko musi kosztować 2zł dla każdego klienta. Co najwyżej mógłbyś zrobić promocję, gdzie dajesz kartę klienta z rabatami i celowo dawałbyś taką kartę tylko dla biednych, ale to też byłoby bez celu, bo bogatszy klient jest lepszym klientem Tam gdzie polskie prawo nie sięga swoimi regulacjami bardzo częstą praktyką jest taksowanie klienta, a nie sprzedaż towaru. Przykładowo masz teraz ŚDM i nalot turystów zagranicznych. Nagle knajpy wokół Krakowa pomyślały, że trzeba to wykorzystać i po necie lata cennik, gdzie frytki+0,5l wody kosztują 15zł. Zagraniczni wierni wyjadą, a ceny takich zestawów wrócą do 5zł... Zresztą w przypadku wielkich korporacji w grę wchodzi też inny czynnik - zazwyczaj tacy klienci są nastawieni na konkretną domenę, bo taka pasuje im do hasła/marki/czegokolwiek. Natomiast taki studenciak jak nie kupi u Ciebie to kupi u innego, albo po prostu zarezerwuje za 12zł jakąś inną nazwę, która często będzie śmieszniejsza i łatwiejsza do zapamiętania niż te wszystkie domeny po 200-300zł
  20. Marus

    Sztuka.pl

    @Alexis - zacznę od tego co napisałeś w środku (czyli o pozycji web.hosting), bo zrobiłeś to cwanie Chodziło mi o samo wpisanie frazy "web hosting", a nie "web.hosting". I co się okazuje? A no to o czym mówiłem - oprócz mocno wypozycjonowanych stron (firm hostingowych) wyświetla się cała masa stron z końcówkami np. .com które mają albo "web", albo "hosting", albo jedno i drugie. Przejrzałem pierwszą setkę domen i nie ma tam omawianej domeny "web.hosting". Twój klient mógłby więc zapamiętać nazwę firmy, wpisał ją w Google, a wujek G przenosi go do konkurencji Taki to jest niestety urok nowych domen z keywordami. A przykładowo jak Twoja nazwa firmy to site5/siteground to nie ma obaw, że wyskoczy Ci coś innego w Google, bo wyskakuje po prostu site5.com/siteground.com. Dlatego też uważam, że prowadzenie sporego biznesu na nowych końcówkach (a tylko taki jest w stanie zapłacić sensowne pieniądze za domenę) jest raczej niemożliwe. Z tego samego też względu (bo o tym się toczy dyskusja) dostrzegałem problem z wyceną domeny sztuka.pl -> choć domena jest genialna, to klient końcowy do ceny domeny musi doliczyć trudność utrzymania keywordu w Googlach. I dlatego też w głowie człowiek ma mętlik, bo fajnie byłoby mieć taką domenę i stronę na niej zrobioną, ale z drugiej strony są też sprawy związane z konkurencją w Googlach. Co do domen o przeznaczeniu na rynek chiński, to nie musisz mi wmawiać że jakichś horyzontów nie odkryłem, bo ja doskonale wiem, że to najprawdopodobniej Chińczycy kupili I masz rację, nie trzeba być Robin Hoodem i interesować się tym co się potem z domeną dzieje. Ja tylko chciałem zwrócić uwagę, że nadal nie ma trendu stawiania serwisów na takich domenach i że to wszystko jest dzisiaj raczej grą o przyszłość (bo może kiedyś ten rynek końcówek wypali). A skoro jest to gra, to jest tu pełno spekulacji, które naprawdę w różną stronę mogą się potoczyć i nie sugerowałbym się tym, że tu jest dobre miejsce na zarobek dla zwykłego Kowalskiego, bo jakiś Chińczyk kupił 5 domen. No i ja nigdzie też nie mówię, że trzeba się zamykać na rynek końcówek .pl Ja w ogóle zasugerowałem na początku, że nie ma co się zamykać co do tego że wszystkie te transakcje muszą być na rynku domen, bo można zainwestować w coś innego. Nie musisz mi więc takich rzeczy tłumaczyć, bo choć rekinem domen nie jestem, to jestem otwarty na wszelkie nowe formy rozwoju
  21. Marus

    Sztuka.pl

    @Alexis - Aż sprawdziłem sobie co to za domeny z nowymi końcówkami się tak ostatnio ładnie sprzedały. W zasadzie są to domeny z cyframi i końcówką .xyz. Tak prawdę mówiąc to jedynie ten web.hosting jest domeną, która ma sens i tylko ona została zagospodarowana. Wszystkie pozostałe domeny z nowymi końcówkami leżą odłogiem (i to dosłownie) Poziom zagospodarowania domen w przypadku innych końcówek (głównie są tam domeny .com) jest znacznie większy. Co to znaczy? Nie chcę spekulować nie mając wiedzy na ten temat, ale nie zdziwiłbym się, gdyby niektóre z tych domen były dość szemranymi posunięciami finansowymi (poza web.hosting, bo to akurat domena adekwatna co do ceny) Zresztą nie ma co też tutaj wzorować się tylko na najdroższych domenach - to bardzo mocno potrafi wypaczyć nam codzienność, a ta jest taka, że pewnie większość z nas nawet by 100zł nie dała za jakąś średnią domenę .xyz. Ja do nowych końcówek jestem nastawiony mimo wszystko sceptycznie, ale nie mam szklanej kuli więc nie wykluczam, że może to Ty masz rację W tamtym przykładzie chodziło mi o coś innego. Biorąc tą domenę web.hosting - jak ktoś zapamięta sobie nazwę firmy i potem wpisze ją w Google, to prawdopodobnie wyskoczy mu domena typu webhosting.com. To znaczy, że mając nową końcówkę będziesz tracić nieświadomie klientów. A jaki to już rynek będzie to zależy od tego w co celujesz. Ale ten wątek polska/świat też jest ciekawy. Musisz pamiętać, że o rynek polski bije się 0,5% populacji, a o ten pozostały światowy 99,5%. Możesz mieć więc całkiem niezły pomysł na biznes/stronę i w Polsce będziesz w top10 Google i mieć ruch, a tworząc identyczny serwis zagraniczny nie będziesz nawet w top100 i nawet boty do Ciebie nie zajrzą Oczywiście każda sprawa jest indywidualna, ale nie jest to takie proste przełożenie jak wspomniałeś. Ogólnie ceny domen .pl nie wynikają z tego że stanowimy tak mały odsetek ludności, tylko dlatego że u nas kuleje cała gospodarka, a tym samym kuleją internetowe biznesy. Co do reszty wypowiedzi - ja rozumiem mechanizm, który opisujesz To jest dobry mechanizm i dobre spojrzenie na sprawę w ogólnym biznesie. Poddaję tylko pod wątpliwość, czy jest ten mechanizm możliwy do realnego wprowadzenia w świecie domen. Owszem, pewnie pojedyncze przypadki szybkich "dealów" pokazują że jak najbardziej tak, tylko że to może być zamazanie realnej codziennej rzeczywistości, która taka kolorowa nie jest
  22. Marus

    Sztuka.pl

    @Alexis - temat nowych końcówek jest trochę inną bajką. Takie domeny z nowymi końcówkami mogą być dobre jak chcemy sobie jakąś śmieszną stronę o kotkach, ewentualnie kiedy robimy stronę z zamysłem na bardzo niski ruch (typu wizytówka). Nie sięgam jakoś swoją wyobraźnią, żeby np. jakieś muzeum kupiło sobie domenę typu "sztuka.guru" i jeszcze za to zapłaciło zadowalające pieniądze Ja wiem, że my jesteśmy może nieco bardziej obyci w tych internetowych sprawach, ale uwierz mi że w dalszym ciągu miliony Polaków wpisują adres strony w Google, a nie w pasku adresu, więc może się okazać że mając "nową końcówkę" stracisz jakiś % klientów na rzecz konkurencji, która będzie wyżej w Googlach dzięki tej samej nazwie w domenie PL czy COM Myślałem, że może sztuka24 przejąłeś, ale jeśli nie to można ten przykład odnieść do każdej takiej przechwyconej domeny. Według tego co napisałeś powinno się łapać za 25zł, sprzedać za 50zł, zainwestować w kolejne dwie do złapania, sprzedać za 100zł itd. Nie wierzę, że naprawdę tak byś robił, bo sam nakład pracy i czasu na takie zabawy jest zbyt duży To przypomina teksty - "dam Panu za domenę 50zł, bo przecież i tak zarejestrował Pan ją za 10zł". Chcę Ci pokazać, że takie reinwestowanie na rynku jest bardzo, ale to bardzo ograniczone. To się sprawdzi tylko w momencie, kiedy masz powiedzmy domenę z ofertą na 10k i nie wiesz czy ją sprzedać, ale widzisz już na rynku jakąś inną domenę np. za 8k, którą nabędziesz za otrzymaną gotówkę. Tylko powiedzmy sobie szczerze - ile takich transakcji jesteśmy w stanie przeprowadzić, żeby mówić tu o jakimś trendzie czy metodzie na pomnażanie zysków? Poza tym wydaje mi się, że jak ktoś ma 100k na domenę pod inwestycję, to jakoś nie przebiera nogami by ją sprzedać od razu, bo prawdę mówiąc taka domena to dobra ochrona kapitału (na wartości raczej nie straci), a to już samo w sobie jest cenne. Tak sobie dywagujemy, a ja bym spojrzał trochę do historii. Otóż patrząc na wydarzenia z przeszłości to powiedziałbym, że Twoja strategia byłaby prawdopodobnie niewypałem. Dlaczego? Gdyby ktoś kto nabył domeny 10-15 lat temu (a wiemy jak wtedy świetne domeny się rejestrowało z palca) zastosował się do Twoich rad i sprzedawał domeny szybko z narzutem 10-30% (czyli taką domenę jak "sztuka" sprzedałby za np. ówczesne kilkaset złotych), to dziś nie miałby domen wartych kilkaset tysięcy złotych, tylko miałby jakieś ochłapy i ewentualnie pieniądze, które już przejadł Trochę chyba uciekliśmy od głównej osi tematu, ale przynajmniej miło się porozmawiało na w sumie ważny temat. Myślę, że każdy coś z tej dyskusji wyniesie pożytecznego dla siebie
  23. Marus

    Sztuka.pl

    @Alexis - nie będę już cytował całej Twojej wypowiedzi, ale pozwolisz że się do niej odniosę To o czym mówisz jest jak najbardziej prawidłowe, pod warunkiem że rynek jest płynny i dość szeroki. Rynek domen jest rynkiem zamkniętym. I to na tyle zamkniętym, że w zasadzie już dziś wiemy jakie będzie top50 za 10 lat - będą to w 90% te same domeny co dzisiaj. Nie ma więc możliwości by wzajemnie sobie handlować domenami za 100k i na każdej takiej transakcji zarabiać 10%, 30% czy 50%. Teoretycznie można byłoby reinwestować inaczej i kupić 10 domen po 10k, ale to po pierwsze kosztuje czas (by je znaleźć, by negocjować, by ostatecznie kupić), a po drugie utrzymanie 10 domen kosztuje już 500zł rocznie, a nie 50zł. No chyba, że mówimy o tym by reinwestować w inne branże, ale to też znowu nie jest łatwe i nie musi być tak zyskowne jak to opisałeś. Zresztą najlepszym dowodem na Twoje teoretyzowanie jest zdaje się właśnie Twoja domena sztuka24 (i pewnie parę innych). Widzę, że masz ją kilka lat - dlaczego jej nie sprzedałeś szybciej, by zainwestować gotówkę w kolejne domeny? Domena jest chyba przechwycona, co pewnie kosztowało Cię jakieś 50zł. Trzeba było sprzedać ją za 100zł (100% zysku!), potem przechwycić za tę kasę 2 domeny, sprzedać je za 200zł i dziś miałbyś już kilka tysięcy złotych, a tak to kisi się tą domena na AM za cenę około 5000zł O widzisz, jednak to nie jest takie proste jak piszesz
  24. Marus

    Sztuka.pl

    Trudny temat. Moim zdaniem jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest... Google. Gdyby dla Google domena "sztuka" miała znacznie większą wartość niż jakaś podobna kombinacja, to ta domena poszłaby raz dwa pod młotek za omawiane pieniądze. Co do inwestorów - ja myślę, że i w Polsce jest spora grupa osób, która wyłożyłaby sześciocyfrowe kwoty za domenę (pewnie są nawet tacy wśród nas), ale... musi się to całościowo spinać także finansowo. Jak chcemy zrobić sklep z dziełami sztuki, to często lepiej jest wymyślić nazwę będącą brandem niż kupić super generyka, bo na nazwę brandu łatwiej jest chociażby wypozycjonować domenę. Mały niuans, a jakże istotny. Jeśli jeszcze dodamy fakt, że ogólnie stawki za np. reklamy w polskiej sieci są kilkukrotnie niższe niż na zachodzie Europy to nagle się okazuje, że fajne domeny (nawet niekoniecznie tak dobre jak ta omawiana) leżą kompletnie niezagospodarowane, bo się po prostu nie opłaca kupić takiej domeny za X złotych.
  25. Marus

    Sztuka.pl

    @vul - no bo taka jest prawda Nawet gdyby 10 lat czekał na ofertę o kilka tysięcy złotych lepszą to czekanie kosztuje go 500zł (uwzględniając inflację itd.). I to sprawia, że nie ma presji na sprzedaż, można czekać nawet kilkanaście lat aż ktoś wyłoży te 100-200k. Zresztą zdaje się, że do podobnego wniosku doszedł były właściciel. To jest bardzo komfortowa sytuacja, bo nie ma co ukrywać, ale wiele sprzedaży domen na giełdzie uzależnionych jest od tego, że ktoś dochodzi do bariery psychologicznej w stylu "kurcze, domena warta z 300-400zł, a tu zaraz przedłużenie za 50zł mi wyskoczy i nadal nie wiem czy ktoś to kupi". Tak jeszcze na marginesie - mamy 2016 rok, a takie domeny jak właśnie "sztuka" są w dalszym ciągu niezagospodarowane. Z punktu widzenia użytkownika internetu jest to dość przykra wiadomość, pokazująca że coś z tym rynkiem domen i internetu jest w Polsce nie tak.
×